Mimo, że od stycznia wytyczne Home Office mówią o tym, aby bezdomnych i żebrzących zbytnio „nie dręczyć”, to dziennikarze bez problemu znaleźli ponad 50 przypadków, kiedy to samorządy w ramach działań PSPO „czyszczą” centra miast z bezdomnych.
Takie osoby są nękane przez policję, wypisuje im się mandaty, a nawet wsadza do aresztu. Lokalne władze w ten sposób chcą się ich pozbyć z reprezentacyjnych ulic i deptaków. Mandaty wypisane są za żebractwo, agresywne żebractwo czy włóczęgostwo. Takie środki prawne daje właśnie PSPO (Public Space Protection Orders), które w UK pojawiło się w 2014 roku.
Jeden z przypadków to historia bezdomnego mężczyzny z Gloucester, który w efekcie działań policji spędził w areszcie 4 miesiące. Sam sędzia przyznał z niesmakiem, że zmuszony jest skierować do aresztu mężczyznę proszącego na ulicy o drobne na jedzenie. Osoba ta dostała mandat w wysokości 105 funtów, w chwili gdy pewien chłopiec wrzucił do jego puszki 2 funty.
Takich przypadków jest więcej. Bezdomni, którzy proszą o drobne są przepędzani z centrów miast, a jeśli wracają, dostają mandaty. Potem ich nie płacą, bo z czego, a następnie trafiają za kratki. Mandaty wypisywane są seriami. Jeden z bezdomnych uzbierał ich na łączną kwotę prawie 1100 funtów.
Zamiast pomagać - przepędzają
Eksperci i prawnicy nie mają wątpliwości co do takiej polityki miast – „groteskowo nieludzkie zachowanie”.
- Osoby, którym trzeba pomagać są karane za to, że są biedne. Niektóre samorządy zachowują się tak, jakby czyścili ulice z niewygodnych spraw, to przypomina ludzką dezynfekcję. Lokalne władze mają coraz więcej narzędzi, aby nękać bezdomnych, ale to PSPO jest najpopularniejsze. Bez problemu można bezdomnemu wypisać stufuntowy mandat, bo znalazł się w „zakazanej” strefie. Gdy to nie pomoże, delikwentowi funduje się CBO, czyli criminal behaviour order i grzywnę tysiąca funtów. Naruszenie warunków CBO oznacza nawet do 5 lat więzienia – mówią eksperci.
- Od początku ostrzegaliśmy, że PSPO to niebezpieczne narzędzie, którym władze posługują się zbyt często po to, aby wygodnie posprzątać sobie ulice. Obecnie coraz częściej obserwujemy przypadki, w których potrzebujący ludzie w ciężkiej sytuacji życiowej są usuwani niczym chwasty – mówi Rosie Brighouse, prawniczka z organizacji Liberty.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk