MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

14/05/2018 07:30:00

Felieton: Nie ma pracy bez dyplomu

Felieton: Nie ma pracy bez dyplomuPoprzeczka na rynku pracy podnosi się coraz wyżej. Szczególnie w krajach rozwiniętych, o dużym potencjale innowacyjności. Tam zwykli „robociarze” stopniowo zasilają grono zbędnych ludzi.
Ucz się, ucz, nauka to potęgi klucz – mawiali nauczyciele w podstawówce, próbując w ten sposób uzasadnić nie tylko wartość nauki, ale również swoją przydatność społeczną. Wielu podopiecznych im niedowierzało – część wątpiła w wartość nauki, część w kompetencje belfrów, a część prawdopodobnie nie potrafiła się ustosunkować do zagadnienia. Cóż, nauczyciele – zakładając, że sami się uczyli – zwykle nie stanowią dowodu na to, że nauka to klucz do potęgi, choć jest tak w istocie. Jest tak w istocie, tylko że w innym sensie: kto rządzi nauką, ten ma klucz do potęgi. Kto po prostu się uczy, ma „klucz” do przeżycia (w odróżnieniu od przewegetowania życia).

Dziś belferskie hasełko – nawiasem mówiąc, ukute przez niejakiego Ignacego Balickiego, który jeszcze w XIX w. poradził rodakom do rymu: „chcesz być czymś w życiu, to się ucz, abyś nie zginął w tłumie, nauka to potęgi klucz, w tym moc, co więcej umie” – raczej zyskało na aktualności i wyraża imperatyw zarówno bardziej palący, jak i niepokojący. Wprawdzie nauka (w sensie zdobywania wykształcenia) niezmiennie nie oferuje swoim adeptom potęgi, ale staje się coraz bardziej niezbędna do przeżycia.

„W naszych fabrykach komputery rozmieszczone są co 20, 30 stóp” – zdradził były prezes Siemensa w wywiadzie udzielonym „New York Timesowi”. „Obecnie pracownicy muszą być znacznie bardziej wykształceni niż w przeszłości. Dziś w Siemensie nie ma etatów dla absolwentów szkół średnich” – dodał. Również w oddziałach Johna Deere'a, największego na świecie producenta maszyn dla branży rolnej, leśnej i budowlanej, brak stanowisk dla domorosłych majstrów. Skrzynki z narzędziami zastąpiły terminale komputerowe. Zamiast wyrobionych przedramion niezbędne są zaawansowane kwalifikacje techniczno-technologiczne i zdolność do sprawnego rozwiązywania problemów z zakresu IT.

Informatyzacja i automatyzacja to naturalny krok w rozwoju firm, dla których „utrzymanie” komputerów jest tańsze niż utrzymanie pracowników. W szczególności w państwach narzucających twardy reżim podatkowy i wysokie wymagania socjalne. USA wprawdzie nie są beneficiarskim rajem, ale daleko im do kraju wolnorynkowego. Tak czy owak, nawet w hipotetycznej gospodarce, w której przedsiębiorstwa mogłyby konkurowć ze sobą na równych zasadach (zamiast być zjadane na śniadanie przez korporacje), zastępowanie ludzi przez automaty byłoby procesem nieuchronnym, choć może bardziej rozłożonym w czasie.

Przewagę w tym nieuchronnym procesie mają rynkowi giganci, których stać na ambitne innowacje. Tnąc koszty (kadrowe), a następnie mnożąc zyski, zdobywają kapitał na przejęcia, czyli wycinanie średniaków i płotek. Skutkuje to likwidacją tradycyjnych miejsc pracy i podporządkowaniem rynku zatrudnienia molochom, które mogą narzucać pracownikom coraz większe wymagania. A że potrzebują ich (pracowników) mniej, mogą wybierać tych najbardziej zdolnych, chłonnych i/lub potulnych. Bo potulność to ważna cecha na współczesnym rynku pracy, czego dowodzi przykład robotników magazynów Amazona, którzy boją się iść na siku, żeby nie narazić się na zwolnienie wskutek niezrealizowanej normy.

Gazety codzienne i kolorowe regularnie uświadamiają nam, jaki odsetek zawodów straci rację bytu w najbliższych dekadach. Dla USA te prognozy zbliżają się do 50 proc., w przypadku UK – oscylują w okolicach 30. Horyzont czasowy nie jest wcale taki odległy i z powodzeniem obejmuje millenialsów. Postęp może zresztą wyciąć stanowiska pracy szybciej, niż przewidują gazety, bo „inteligencja” (choć może cudzysłów nie jest tu wskazany) algorytmów rozwija się w zawrotnym tempie. Niedawne badanie przeprowadzone przez naukowców z Ball State University wykazało, że dziewięć na dziesięć stanowisk, które zniknęły od roku 2000 w USA, zostało przejętych przez roboty – a nie offshoring i globalizację, jak często się sądzi.

Co to wszystko oznacza dla pracowników? Przede wszystkim potrzebę ustawicznego kształcenia. Co więcej, nawet ci wyedukowani, tyle że w dziedzinach wychodzących z mody, muszą żyć „na oriencie” – i orientować się na dziedziny, które mają przed sobą przyszłość, oraz zawody jeszcze wczoraj nienazwane. To między innymi... rozrywka i animacja czasu wolnego. Prognostycy zakładają optymistycznie, że gdy ludzie nie będą mogli znaleźć zatrudnienia, wciąż będzie ich stać na dobrą zabawę. Ten radosny punkt widzenia do pewnego stopnia rozwiewa klapa fińskiego eksperymentu z gwarantowanym dochodem podstawowym. Niedawno tamtejsze ministerstwo finansów ogłosiło, że zaprzestanie rozdawania 560 euro miesięcznie na zasadzie czy się stoi czy się leży. Formalnie instytucja nie przyznała się do porażki, jednak trudno sądzić, że zawiesiła projekt ze względu na jego sukces. Wniosek jest taki, że wciąż jesteśmy skazani na zdobywanie pieniędzy własnoręcznie.

Eksperci pocieszają, że choć jedne zawody znikają, to pojawiają się inne, ale to za mała porcja miodku do tej beczki dziegciu. Kompetencje, które w perspektywie dwóch, trzech dekad prawdopodobnie wciąż nie będą osiągalne dla automatów i sztucznej inteligencji, sprowadzają się głównie do obszaru emocjonalności, duchowości i niektórych aspektów komunikacji. A jakoś trudno mi sobie wyobrazić spawacza, który staje się konferansjerem czy sprzątaczkę, która przekwalifikowuje się na terapeutkę. Pytanie, co stanie się z tymi ludźmi, gdy przestaną być potrzebni na rynku pracy?

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska