- Z naszych badań wynika, że wiele ofiar, szczególnie kobiety, znoszą przemoc lub stalking przez lata, a kiedy w końcu dochodzi do wyroku, ich życie nie ulega poprawie, bowiem cały czas obawiają się, że prześladowca znajdzie je ponownie – mówią społecznicy.
To dlatego ich zdaniem osoby skazane prawomocnie za stalking oraz sprawcy przemocy domowej powinny po odbyciu kary jeszcze przez jakiś czas nosić na sobie lokalizatory GPS czy inne urządzenia stosowane przez instytucje wymiaru sprawiedliwości.
Powiadomienie dla ofiar
Obecnie rząd rozważa propozycje wyposażenia sprawców wspominanych przestępstw w elektroniczne urządzenia, które wysyłają sygnał do call centre, gdy dochodzi do naruszenia granic lokalizacyjnych. Jednak organizacje społeczne chcą, aby zmienić ten projekt w ten sposób, żeby urządzenia wysyłały powiadamiania także do ofiar. Dzięki temu dana osoba byłaby ostrzegana, że przestępstwa zbliżył się do jej lokalizacji, tym samym łamiąc zakaz sądowy.
Projekt wiąże się z szerszym działaniem, o którym jakiś czas temu opowiadała minister Amber Rudd. Chodzi tu o uporządkowanie prawne szeroko rozumianej „domowej przemocy”. To zbiór propozycji, które dostosują przepisy do obecnych uwarunkowań społecznych i wykorzystają nowe technologie. Cześć pomysłów zakłada m.in. sądowy zakaz spożywania alkoholu dla niektórych sprawców oraz właśnie wyposażenia ich w elektroniczne urządzenia lokalizujące.
Liz Saville-Roberts z walijskiej partii Plaid Cymru, stara się propagować wspomniane zmiany w brytyjskim parlamencie. Jej zdaniem samo wyposażenie sprawców w urządzenia lokalizujące nie sprawi, że skala przestępstw spadnie, nie powstrzyma to też wielu z nich do ponownego dokonania przestępstwa.
- Doskonale wiemy, że producenci są dziś w stanie zaprojektować proste, niewielkie urządzenia odbierające sygnał GPS i przesyłające dane w określony sposób. Chodzi jednak o to, aby z dobrodziejstw techniki skorzystały też ofiary stalkingu czy przemocy domowej. To właśnie one mogłyby mieć przy sobie urządzenia odbierająca sygnał o tym, że dany sprawca jest niebezpiecznie blisko. W tym samym czasie informacja byłaby też przekazywana policji. Rzecz jasna mówimy tu o przypadkach, gdzie mamy do czynienia z naprawdę poważnymi sprawcami – mówi Saville-Roberts.
Jej zdaniem taki system ma tę zaletę, że daje duże poczucie bezpieczeństwa ofiarom. Wiele z nich mimo wyroków skazujących dla sprawców, przez wiele lat od tego momentu żyje w strachu, że sprawca spróbuje na nowo się do nich zbliżyć.
32-letnia Laura Lyons uciekła od męża w 2013 roku, po wielu latach znoszenia przemocy domowej. Po wyroku wraz z córką musiała wielokrotnie się przeprowadzać, bo skazany były małżonek cały czas próbował ją prześladować.
– Tego rodzaju system z pewnością okazałby się pomocny. Wiedza na temat tego, że dany sprawca jest w moim sąsiedztwie to ogromna przewaga dająca pewność siebie i możliwość działania. Wtedy ofiara jest w stanie zawiadomić policję i znaleźć bezpieczne schronienie. Wiele kobiet ucieka przed takimi ludźmi przez resztę życia. Nigdy nie wiesz, czy twój prześladowca nie stoi akurat pod domem – mówi Lyons.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.