De La Rue przygotowuje już formalny wniosek, który będzie stanowił odwołanie od decyzji podjętej przez Home Office, według której produkcją niebieskich paszportów wydawanych po Brexicie zająć się ma francusko-holenderska firma Gemalto. Przedstawiciele De La Rue w odwołaniu chcą podkreślić, że ich oferta wyróżniała się przede wszystkim proponowanymi rozwiązaniami jakościowymi i najbardziej zaawansowanymi zabezpieczeniami. Owszem, całościowo, była droższa, jednak firma postawiła na jakość i bezpieczeństwo.
Gemalto nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona jako zwycięzca przetargu wartego 490 mln funtów. Okres ciszy związany z przetargiem kończy się w tym tygodniu, więc lada chwila Home Office powinno formalnie poinformować o jego rezultacie.
Do tej pory przedstawiciele Home Office nieoficjalnie dawali do zrozumienia, że wybór padł na zagraniczną firmę Gemalto, głównie z uwagi na oszczędności. Francuzi i Holendrzy obiecują, że pięcioletnia produkcja u nich będzie tańsza o 120 mln funtów.
Wybór zagranicznego dostawcy do produkcji niebieskich paszportów – symbolu brytyjskiej suwerenności i niezależności – wzbudził ogromne kontrowersje w UK. Nie tylko wśród zwolenników Brexitu i w środowiskach anty unijnych, ale również wśród związkowców i członków Partii Pracy.
Najważniejsza cena
Przedstawiciele De La Rue bronią się, że ich oferta również cechowała się „zaawansowaną technologią, super zabezpieczeniami i najwyższą jakością”. – Owszem, przyznajemy, nasza oferta nie była najtańsza, ale przecież nie to było priorytetem w przetargu na tak ważne dokumenty – mówią.
Z kolei ministrowie z Home Office podkreślają, że cały przetarg prowadzony był uczciwie i w warunkach poszanowania konkurencji. – Nasze nowe paszporty będą produktami z najwyższej półki, które posiadać będą najnowsze zabezpieczenia, a jednocześnie koszt ich produkcji będzie przyjazny dla podatników. W przetargu zwracaliśmy uwagę na trzy główne kryteria: jakość, bezpieczeństwo i cenę. Końcowa decyzja była sumą tych trzech aspektów – mówią ministrowie.
Martin Sutherland, dyrektor De La Rue, początkowo dość gwałtownie zareagował na widmo przegranego przetargu. – Theresa May powinna przyjechać do naszej firmy i osobiście wyjaśnić naszym pracownikom powody decyzji, dzięki której produkcja niemal kultowych niebieskich paszportów odbywać się będzie zagranicą. W ciągu ostatnich miesięcy w telewizji aż roiło się od zadowolonych ministrów, którzy opowiadali o tym jak są szczęśliwi z tego, że nasze ukochane paszporty wracają. Nie wspominali jednak o tym, że ich produkcja odbędzie się we Francji – mówi Martin Sutherland.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.