W raporcie przygotowanym przez The Migration Advisory Committee czytamy same dobre rzeczy o imigrantach z UE. Mają wysokie kwalifikacje, chęć do pracy, można na nich polegać. Zupełnie inaczej oceniani są brytyjscy pracownicy – leniwi, drożsi, w kółko biorą wolne, migają się od pracy i ciężko na nich polegać.
Nic więc dziwnego, że przedsiębiorcy w UK chętnie korzystają z unijnej siły roboczej. Problem w tym, że po Brexicie dostęp do imigrantów z UE może być ograniczony. Wtedy właściciele firm musieliby wydać więcej na zatrudnienie rodzimych fachowców, o którym jak wiemy mają nienajlepsze zdanie. Warto też podkreślić, że sympatia brytyjskiego biznesu do imigrantów z UE wynika przede wszystkim z tego, że imigrant jest „tańszy”.
Eksperci, ale też przedsiębiorcy, są za to zgodni – pracownicy z krajów UE chętniej pracują po godzinach, wieczorami, a nawet w weekendy. I jeszcze zarabiają średnio o 4 proc. mniej niż najniższej wykwalifikowani Brytyjczycy.
Wielu przedsiębiorców w UK, którzy działają w sektorze, gdzie zatrudnienie oparte jest o nisko wykwalifikowanych pracowników, swój model biznesowy oparło na imigrantach. To właśnie oni najbardziej boją się o rzeczywistość po Brexicie. Część biznesmenów podkreśla, że zatrudnia imigrantów z UE nie dlatego, że są oni tańsi, ale z uwagi na ich solidność i etykę pracy.
W raporcie są też zawarte prognozy demograficzne po Brexicie. Populacja Walii, Irlandii Północnej i Szkocji może przestać rosnąć, a nawet zacząć spadać, z uwagi na ograniczenie w przyjazdach nowych imigrantów. Jak na razie ukazała się tylko wstępna wersja wspomnianego raportu, która jest skierowana do użytku wewnętrznego. Całość ma być opublikowana w ciągu tego roku.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk