MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

19/03/2018 07:49:00

Felieton: Jak nie zostać przedsiębiorcą (w Polsce)

Felieton: Jak nie zostać przedsiębiorcą (w Polsce)W życiu każdego dorosłego człowieka przychodzi taki dzień, kiedy pojawia się nieodparta chęć wzięcia spraw w swoje ręce i zarabiania na własny rachunek. To wiekopomny moment, którego jednak lepiej nie doświadczyć w Polsce.
W Wielkiej Brytanii jest taki sprytny bajer: jeśli Jaś chce rozpocząć działalność gospodarczą, to po prostu ją rozpoczyna bez informowania tego czy owego, a w szczególności urzędnika. Niby proste, jasne i w sumie niespecjalnie sprytne, bo właściwie czemu miałoby być inaczej? Cóż, sensownego powodu, dla którego miałoby być inaczej, nie widzę, wiem natomiast, że w Polsce sprawy rozgrywają się właśnie inaczej.

W Polsce Jaś, zanim rozpocznie działalność gospodarczą, długo się zastanawia. Przede wszystkim oblicza koszty, jakie poniesie z tytułu rozmaitych składek i parapodatków. Jaś miał z matmy plus czwórkę, dlatego szybko rachuje, że są to koszty wyższe niż wartość jednej trzeciej średniej (uwaga: średniej, nie minimalnej) krajowej netto (uwaga: netto, nie brutto). Składki i parapodatki początkowo są niższe, ale załóżmy, że Jaś nie ma pomysłu na rozbicie banku, tylko zwykłe rzemiosło w ręku. W tej sytuacji dzień, w którym składki i parapodatki wzrosną o 200 proc. powita go niczym ABW o poranku. Na szczęście nie wiem, jak wita ABW o poranku, ale słyszałem, że dotkliwie.

Nasz bohater nie łudzi się, że ten dzień to odległa przyszłość, albowiem ma bolesną świadomość, że dzień ów nadejdzie zbyt szybko. Tym szybciej, że o ile w Wielkiej Brytanii Jaś może sobie po prostu rozpocząć działalność gospodarczą i przez trzy miesiące sprawdzać, czy ta zabawa w ogóle ma sens, o tyle w Polsce Jaś musi taką działalność z punktu zarejestrować – i zacząć płacić składki oraz parapodatki, co ma sens ogromny, ale nie dla Jasia.

Fakt, że Jaś płaci składki i parapodatki w stałej wysokości, nie jest jeszcze tragedią w tym dramacie. A z tej to racji, że składki i parapodatki są stałe i jasno określone, a więc stanowią koszt przewidywalny. Mając wiedzę o jego stałości i wysokości Jaś może ocenić, czy opłaca mu się stawiać pierwsze kroki na polu minowym. Zaraz, jakim polu minowym? To akurat ma związek z innego typu nieodzowną kalkulacją. Jest ona znacznie trudniejsza do przeprowadzenia, bo obejmuje finansowe imponderabilia. Czyli to, co może wybuchnąć Jasiowi w twarz, ale nie wiadomo kiedy, z jakiego powodu, w jakiej wysokości, a co gorsza – prawdopodobnie wybuchnie, czego można dowiedzieć się od koleżanek i kolegów, którzy, srodze poranieni, mają doświadczenie w stąpaniu po polu minowym działalności gospodarczej na ziemiach polskich.

Nie chodzi tu o imponderabilia po stronie przychodów, czyli to co może wpadnie, a może nie. Zakładamy, że Jaś ma fach w ręku, a do tego parę fuch, które chce usankcjonować jako pełnoprawną, krystalicznie legalną przedsiębiorczość. Chodzi o imponderabilia po tej drugiej stronie, którą pieniądze wypadają z kieszeni. Czasem wypadają, a czasem ktoś je Jasiowi podbiera. A jeszcze innym razem ktoś przychodzi do Jasia, patrzy mu się bezczelnie w marzycielskie, niebieskie oczęta i mówi „dawaj forsę, frajerze”.

Jaś, mimo że marzyciel, to przecież nie wczoraj urodzony, przewiduje możliwość zaistnienia takich sytuacji, a także to, że pojawiają znienacka, z nieznanych powodów oraz w świetle prawa. Dlatego, zanim pójdzie do właściwego urzędu, by zarejestrować działalność, a następnie spróbować szczęścia w nieszczęściu, zwraca się z prośbą o wylewność do koleżanek i kolegów, którzy mają doświadczenie w stąpaniu po polu minowym działalności gospodarczej na ziemiach polskich. Ponieważ w tym towarzystwie wszyscy piją ze sobą wódkę i nie mają przed sobą tajemnic, uszczęśliwiają – albo unieszczęśliwiają – Jasia odpowiedziami.

– Widzisz, Jasiu – mówi koleżanka nr 1 – wystąpiłam o zwrot nadpłaconego VAT-u, ale to było bardzo krótkowzroczne. Pojawiła się kontrola, która zakwestionowała stosowane przeze mnie stawki, w efekcie musiałam dopłacić 20 tys.

– No więc, Jasiu – mówi kolega nr 1 – jeśli chodzi o mnie, to ZUS naliczył mi ponad 40 tys. zł z tytułu zaległych składek z odsetkami. To sprawa sprzed dziesięciu lat i mogła ulec przedawnieniu, ale ZUS celowo wstrzymywał się z jej odgrzebaniem, żeby móc naliczyć jak najwyższe odsetki, zanim sprawa ulegnie przedawnieniu. Pewnego dnia znienacka zajął mi konto i ściągnął należność ze środków bieżących, co sprawiło, że na rachunku powstał debet. Urzędnicy tłumaczyli, że wcale nie działali znienacka, bo wysłali powiadomienie o konieczności zapłaty – i faktycznie wysłali, tylko że na stary adres firmy, bo nowego podobno nie znali, mimo że wysłali na niego korespondencję w innej sprawie.

– Otóż, Jasiu – mówi kolega nr 2 – obawiam się, że będę musiał zwolnić jedną czwartą osób, gdy wejdzie nowy kodeks pracy, który z automatu ustanawia pracowników związanych z firmą stałą współpracą, a zatrudnionych np. na umowę o dzieło lub zlecenie. Nie będzie mnie stać na ich utrzymanie, bo podatki od pracy w Polsce są ogromne. Ale gdy zwolnię jedną czwartą pracowników, obawiam się, że nie podołam zleceniom, odwrócą się ode mnie klienci i w końcu padnie mi firma.

– Nie wiem, czy słyszałeś, Jasiu – mówi koleżanka nr 2 – że polski urząd skarbowy może cię wprowadzić w błąd, a następnie za to ukarać. Działa to tak, że jeśli firma zamówi, oczywiście odpłatnie, od urzędu skarbowego indywidualną interpretację dotyczącą tego, jakie podatki i w jakiej wysokości powinna płacić, a następnie zastosuje się do tej interpretacji, to i tak może się wpakować w maliny. Urząd skarbowy reprezentowany przez innych urzędników podczas kontroli może podważyć tę interpretację i narzucić inną – wraz z innymi stawkami podatkowymi, które mogą firmę wykończyć.

Podczas gdy Jaś w Wielkiej Brytanii rozpoczął działalność gospodarczą, zaczyna inwestować w reklamę i przymierza się do rejestracji firmy, Jaś w Polsce dowiaduje się z mediów internetowych, że stres sprzyja rozwojowi chorób przewlekłych. W efekcie rezygnuje z emocjonującej rozrywki, jaką są przechadzki po polu minowym działalności gospodarczej na ziemiach polskich, i decyduje się na etat w Biedronce, gdzie akurat podnieśli wynagrodzenie dla pracowników na kasie. W sam raz, żeby wystarczyło mu na czynsz, zakupy spożywcze w Biedronce i długi weekend w Szczawnicy raz na pół roku.

Tymczasem Polska powstaje z kolan, ale ze względu na brak środków do życia i chroniczne niedożywienie szybko pada na pysk.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

karina1234

82 komentarze

19 marzec '18

karina1234 napisał:

Eh.. moze niech Jasio sprobuje zarejestrowac dzialalnosc w Estonii:

https://www.youtube.com/watch?v=QYMrr8aLk3A

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska