MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

13/03/2018 13:24:00

Szybciej decydujemy się na zwierzę niż na samochód

Szybciej decydujemy się na zwierzę niż na samochódPosiadanie zwierzęcia to nie prawo tylko przywilej - mówi lekarz weterynarii Bartosz Nietrzeba i podpowiada, jak radzić sobie z kosztami opieki weterynaryjnej w UK.
Czy koszty leczenia zwierząt w Wielkiej Brytanii są wysokie?

Według mnie ceny za usługi weterynaryjne są adekwatne do zarobków. Nie wydaje mi się, żeby było drogo dla osoby, która zarabia średnią krajową. Ceny często zależą od tego, gdzie się mieszka i z jakiej kliniki korzysta. Pracowałem w kilku lecznicach w różnych miejscach w Anglii i mogę powiedzieć, że ceny w nich były porównywalne i przystępne.

Nikt nie narzeka?

Narzekanie jest zawsze. I to nieważne, czy jest to Brytyjczyk czy Polak. Często już na początku wizyty ludzie informują, że chcieliby, żeby cena zabiegów nie była bardzo wygórowana.

A zdarzyło się, że ktoś zrezygnował z zabiegu, bo koszty były za wysokie?

O, tak. Wiele razy zdarzyło się, że leczenie musiało zostać zmodyfikowane w taki sposób, żeby dana osoba mogła sobie z nim poradzić finansowo. Jeżeli dla właściciela jeden sposób leczenia jest za drogi, to szukamy innych. Jest kilka sposobów, żeby te koszty obniżyć. Po pierwsze, zwierzę można wysłać do PDSA, , organizacji charytatywnej, która pomaga opłacić leczenie osobom, które mają przyznany jeden z kwalifikujących benefitów. PDSA ma jednak restrykcje dotyczące ilości zwierząt, które można u nich leczyć i rodzaju środków przeznaczonych na daną sytuację. Po drugie - niektóre lecznice mają możliwość zaoferowania tzw. ’payment plan’, czyli możliwość rozłożenia kosztów leczenia na raty. Po trzecie,  szczególnie w wypadku leczenia długoterminowego właściciele mogą poprosić o receptę u lekarza prowadzącego, którą można wykorzystać w weterynaryjnych aptekach internetowych. Ale to też zależy od protokołów, jakie dana lecznica ma w stosunku do wypisywania recept.

Można też poszukać tańszej przychodni, bo ceny usług się różnią. Cena kastracji psa w Londynie wacha się od 90 do 330 funtów. Z czego to wynika?

Jeżeli chciałaby pani wynająć mieszkanie w centrum Londynu za 1000 funtów, to nigdy by się to nie udało. Ale w Szkocji znalazłaby pani w tej cenie mieszkanie kilkupokojowe. To wszystko zależy od lokalizacji, popytu i podaży. Ale też standardu. Jeżeli przychodna jest akredytowana na przykład przez Royal College of Veterinary Surgeons i inwestuje w szkolenia pracowników, to ma prawo mieć ceny, które odzwierciedlają standard usług i doświadczenie lekarzy weterynarii, którzy tam pracują. To też wiąże się z komfortem właściciela, że oddaje zwierzę w dobre ręce. A żeby wysoki poziom był utrzymywany, skądś trzeba te pieniądze brać. To oczywiście nie znaczy, że jeśli ktoś wybierze tańszą opcję, to dany zabieg nie zostanie wykonany z takim samym pietyzmem.

Ostatnia kwestia: w Anglii jest mniejsza konkurencja na niewielkim obszarze w porównaniu z Polską, gdzie jest kilka jednoosobowych praktyk obok siebie, więc muszą prześcigać się w niskich cenach. Tutaj jest dużo skonsolidowanych lecznic, które mają podobne ceny i nie muszą konkurować z innymi praktykami.

No właśnie – w jaki sposób te ceny są ustalane? Co składa się np. na cenę kastracji psa?

Ja pracuję z cenami, które już zostały wypracowane. Nie wiem, jaki procent zabiegu to znieczulenie, materiały, godzina pracy lekarza, pielęgniarki, recepcji, ceny pomieszczeń. To leży w gestii właścicieli klinik.

Czy nie boi się Pan, że wysokie ceny i różnice w nich powodują, że ludzie zadają sobie pytania o konieczność poszczególnych zabiegów, a przez to tracą zaufanie do lekarzy?

Lekarze weterynarii są zobligowani do zapewnienia zwierzęciu leczenia w przypadkach zagrożenia życia i zdrowia. Jeżeli ktoś przychodzi ze zwierzęciem, z którym jest bardzo źle, to nie rozmawiamy wtedy o cenie. Musimy zapewnić zwierzęciu pierwszą pomoc – leczenie przeciwbólowe, ustabilizowanie pacjenta i tak dalej. Pieniądze zostawiamy na później.

Ale ten rachunek nie znika, a właściciel zostaje z kilkoma tysiącami funtów do zapłacenia.

Oczywiście, ale jeśli zwierzę cierpi, a ja nie podejmę prób uśmierzenia tego cierpienia, to jest to moim błędem. Poza tym – za każdym razem przedstawiam plan leczenia. Jeżeli zawiera on zdjęcie rentgenowskie to tłumaczę, dlaczego ono musi być zrobione. Ludzie często pytają, czy jest inny sposób diagnozy, bo ten jest za drogi. I wtedy próbujemy znaleźć wyjście. Chociaż w tym czasie zwierzę może poczuć się gorzej i nie zawsze uda się je wyleczyć.

Są jeszcze jakieś sposoby na zmniejszenie kosztów?

Ubezpieczenia – i może właśnie od tego powinniśmy zacząć naszą rozmowę. Są one bardzo popularne w Anglii, 50 procent zwierząt, które do nas trafia jest ubezpieczone. Wtedy można sobie pozwolić na diagnostykę i nie martwić się o koszty. Zauważyłem, że ubezpieczenie jest popularniejsze także wśród Polaków, dużo ludzi już przy pierwszym szczepieniu o to pyta. Ja sam ubezpieczyłem swojego psa, bo gdyby na przykład złamał nogi, nie potrafiłabym wyciągnąć z kieszeni na taką operację. 
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska