?
Wynajem innego mieszkania to duży wysiłek i koszt. Mój mąż chodzi o lasce. To nie jest takie proste, kiedy nie ma się 30 lat. Zwróciliśmy się o pomoc do urzędu miasta, ale pracownicy samorządowi nic nie mogą zrobić. Polecili nam, czekać do momentu, aż wyrzucą nas na ulicę. Wtedy rozpocznie się radykalne działanie. Taka tutaj jest procedura. Trudno uwierzyć.
Trudno żyć na krawędzi.
Jest niepewnie, nerwowo, martwię się o zdrowie męża. Żyjemy w przewlekłym stresie i brak nam pomysłów na uzyskanie pomocy, a przecież jakieś światło w tunelu gdzieś musi być. Szukam wsparcia w polskich instytucjach w Wielkiej Brytanii, które oferują wsparcie Polakom, ale obawiam się, że to może być niewystarczające. Pisałam do angielskich instytucji... Ale nie ma progresu na rozwiązanie kwestii. Problem jest dość skomplikowany. Nie możemy otrzymać mieszkania dla seniorów, które mogłoby być nam przyznane, ponieważ mamy na wychowaniu wnuka. A przecież razem stanowimy rodzinę i to dla niego głównie na nowo staliśmy się rodzicami. Jak państwo tak prorodzinne, jak Wielka Brytania, może bagatelizować taką sytuację? Nie jesteśmy tylko przybyszami z Polski, którzy liczą na cudzą łaskę i chleb, żyjemy tutaj od wielu lat. Mimo wieku nadal pracuję i opiekuję się nie tylko wnukiem, ale również i mężem. Chciałabym prosić ludzi dobrej woli o pomoc, o wsparcie, o informacje dokąd mogę się udać i kto może realnie pomoc nam rozwiązać problem, zanim znajdziemy się na ulicy. Bezdomność w przypadku starszych ludzi oznacza śmierć, a dla naszego Caspra wielki znak zapytania o jego przyszłość.
Rozmawiała Małgorzata Bugaj-Martynowska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.