Tylko w ciągu dwóch lat brytyjskie władze straciły z pola widzenia ponad 500 przestępców-imigrantów, którym za określone paragrafy groziła natychmiastowa deportacja z Wielkiej Brytanii. Ludzie ci odsiedzieli wyroki w brytyjskich więzieniach, a następnie mieli opuścić Wyspy.
Ponad 500 groźnych przestępców zza krat wyszło na wolność, a w tym czasie służby miały się zająć organizowaniem ich deportacji. Osoby te formalnie miały się zgłaszać do Home Office, w użyciu miał być też program elektronicznego monitoringu. Tak to wygląda przynajmniej na papierze. W rzeczywistości ślad po tych ludziach zaginął.
Dokładnie chodzi o 494 imigrantów skazanych na Wyspach. Raport mówi o „zniknięciu” tylu osób w okresie od 2014 do końca marca 2016 roku. Wielu potem udało się zlokalizować, ale dziś nadal 200 osób zapadło się jak kamień w wodzie. Od czterech lat nie ma z nimi żadnego kontaktu. W czasach o których mowa, szefową Home Office była Theresa May.
- To naprawdę trudne do uwierzenia, że Home Office pozwalało setkom przestępców wychodzić z więzienia i cieszyć się wolnością, a jednocześnie urzędnicy liczyli na to, że ci ludzie będą grzecznie meldować się przy biurkach i czekać na wezwanie do deportacji. Jak to powinno wyglądać? Zaraz po zakończeniu wyroku, prosto z więzienia ci ludzie powinni być eskortowani do samolotów i wyraźnym zakazem ponownego wjazdu do UK – mówi konserwatywny poseł Tim Loughton.
Wśród prawie dwustu osób, które zniknęły spod nosa urzędników są przestępcy skazani za poważne zbrodnie, gwałty, molestowanie, oszustwa, pranie pieniędzy, posiadanie broni, kradzieże i paserstwo. Home Office nie chce podać ich narodowości, zasłaniając się brakiem umów prawnych z poszczególnymi krajami. Urzędnicy podkreślają za to chętnie, że od 2010 roku deportowano z UK ponad 41 tys. przestępców, a rekord padł w latach 2016-17 – wyniósł 6346 osób. Obecnie, każdego tygodnia, średnio UK opuszcza około 100 kryminalistów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.