Prawie połowa młodych ludzi w UK doświadczyła w mediach społecznościowych gróźb, obelżywych wiadomości, prób zastraszania czy treści, które można klasyfikować jako nienawiść – wynika z ankiety przeprowadzonej przez organizacje Children’s Society i YoungMinds. W najbardziej skrajnych przypadkach młodzi ludzie w efekcie tych sytuacji decydowali się na próby samobójcze.
62 proc. ankietowanych to osoby, które nie ukończyły jeszcze 18 lat, a trzy czwarte z nich to dziewczęta. W badaniach wzięło udział blisko 1100 osób. Z ankiet wynika, że młodzi ludzie mają żal do gigantów internetowych, którzy są właścicielami największych serwisów społecznościowych. Ich zdaniem firmy te nie przejmują się skalą „hejtu”, nie oferują zdecydowanych rozwiązań przeciwko cyberprzestępcom, a użytkownicy, którzy obrażają i napastują innych czują się bezkarni.
Szybsza reakcja na hejt
To właśnie dlatego wspomniane organizacje - Children’s Society i YoungMinds – zwróciły się do brytyjskiego rządu z prośbą o interwencje i zdecydowane działania, które pomogą chronić dzieci, spędzające coraz więcej czasu w internecie i serwisach społecznościowych.
- Tego typu problemy wielu dorosłym mogą wydawać się błahe, ale takie nie są. Zjadliwe komentarze pod wrzuconym zdjęciem, krytyczne posty, wyśmiewanie naszych filmów, zdjęć i wszelkich aktywności. Wielu młodych ludzi pada ofiarą bezkrytycznego ataku, wystarczy jeden wulgarny czy krytyczny komentarz i młody człowiek może się załamać – mówi 15-letnia uczestniczka badania.
- Firmy, które są właścicielami czołowych serwisów społecznościowych powinny bardziej serio traktować skargi przesyłane przez użytkowników. Nawet jeśli coś zgłaszamy, to cała procedura trwa wiele dni, proces jest zagmatwany i niejasny. Powinno to działać tak, że wulgarny post, łamiący zasady, jest od razu usuwany. W zamian dorośli radzą nam zamykać konto, co nie jest dobrym rozwiązaniem, bo przecież to nie nasza wina – dodaje inny ankietowany.
- Media społecznościowe to nie tylko zagrożenia, odgrywają one również pozytywną rolę w życiu młodych ludzi. O tym też trzeba mówić. Jednak najważniejsze jest to, że firmy, które zbijają na tym majątek powinny też zadbać o ochronę użytkowników. Nie może być tak, że osoby, które wyróżniają się agresją w sieci pozostają bezkarne, a ich działalność jest bagatelizowana – mówi Matthew Reed z Children’s Society.
Rzecznik Snapchata: - Nasz serwis jest przeznaczony dla nastolatków, ale też dla dorosłych użytkowników. Używamy najnowszych narzędzi, które mają za zadanie ochronić wszystkich przed zagrożeniami. Staramy się też robić wszystko, aby konta nie mogły być zakładane przez dzieci poniżej 13 roku życia. Zgłaszane raporty są na bieżąco analizowane przez nasze zespoły, w większości wypadków udaje nam się rozwiązać problem w ciągu 24 godzin.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Właściciele największych serwisów społecznościowych – Facebooka, Snapchata czy Twittera – niewiele robią, aby chronić młodych ludzi przed internetowymi niebezpieczeństwami.
