Podczas wizyty w Chinach premier May swoimi wypowiedziami dość mocno zelektryzowała dziennikarzy. Najpierw chodziło
o status imigrantów z krajów UE, o czym pisaliśmy wczoraj, a tym razem o dość niejasne stanowisko May wobec umów handlowych po Brexicie.
Słychać coraz więcej głosów krytycznych, również w samej Partii Konserwatywnej, które dotyczą braku konkretów ze strony pani premier. Zamiast oczekiwanych informacji dotyczących priorytetów May związanych z przyszłą umową handlową z UE, brytyjska premier cały czas zadowala się ogólnikami. Nie wiadomo więc czy rząd chce za wszelką cenę negocjować dostęp do unijnego rynku czy woli skoncentrować się na zabezpieczaniu korzystnych umów z poszczególnymi krajami na świecie.
Narzekają nawet eurosceptycy, którzy obawiają się, że Brexit w wydaniu May będzie Brexitem tylko z nazwy, a cała gospodarka UK nadal będzie mocno związana z unijnym rynkiem, przepisami celnymi i prawem.
Granica, pieniądze, prawo
May w rozmowie z BBC zarzeka się, że już dawno sprecyzowała rządowe priorytety i jest przekonana że Wielka Brytania nie będzie musiała wybierać pomiędzy Unią Europejską a resztą świata.
- Nie sądzę, abyśmy stanęli przed takim wyborem. To, czego chcieli moi rodacy głosując w referendum to przywrócenie nam kontroli nad naszymi granicami, pieniędzmi i prawem. Tym właśnie się zajmujemy i to są nasze priorytety. Chcemy mieć również pewność, że będziemy mogli swobodnie ustalać warunki handlowe z dowolnie wybranym krajem. Docelowo chciałbym mieć umowę regulującą handel z UE, bowiem ułatwi ona życie wszystkim, zarówno Brytyjczykom, jak i obywatelom krajów UE – mówi May.
Z kolei minister Boris Johnson ostrzega, że jeśli umowa handlowa z UE będzie zbyt rozbudowana, to może się zdarzyć tak, że Brexit w rzeczywistości niewiele zmieni od tego, co jest dziś. Bowiem taka umowa może zachować obecne zasady handlowe z UE, przepisy prawne i celne. May z kolei często powtarzała, że Brexit będzie oznaczał wyjście z unijnego prawa i unii celnej.
Nie bez powodu część publicystów zauważa, że May stara się wcielić w życie przysłowiową zasadę – „zjeść ciastko i mieć ciastko”. Chciałaby mieć możliwość wolnego handlu z Unią Europejską, ale najlepiej, gdyby jednocześnie Wielka Brytania nie musiała się stosować do unijnego systemu prawnego i konieczności dorzucania się do budżetu.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.