MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

30/01/2018 14:51:00

Jak bankrutuje gigant - historia upadku Carilliona

Jak bankrutuje gigant - historia upadku Carilliona Upadek budowlanego giganta jest katastrofą. Nie tylko dla pracowników firmy i podatników, ale również dla rządu. Czy Wielka Brytania zmieni zasady dotyczące partnerstwa państwowo – prywatnego?
Jak to możliwe, że firma, która ma w swoim portfolio głównie rządowe projekty bankrutuje? – zastanawia się Rafał Sykut, londyński przedsiębiorca budowlany z firmy RS Machinery Ltd. Podobne pytania stawiają niemal wszyscy. Carillion był gigantem. Druga co do wielkości firma budowlana w Wielkiej Brytanii, której wartość jeszcze dwa lata temu szacowano na dwa miliardy funtów. Firma zatrudniająca 20 tys. pracowników, mająca roczne przychody w wysokości 5 miliardów i przekraczająca 200 milionowe zyski była odpowiedzialna za największe infrastrukturalne projekty w Królestwie. Od olbrzymiego programu drogowego w Szkocji, po nowe szpitale w Liverpoolu, Smethwick i Midlands. A do tego jeszcze Carillion zarządzał wojskowymi mieszkaniami, więzieniami, wygrywał kontrakty na sprzątanie pociągów i przygotowywanie posiłków w szkołach.

Pojawiał się niemal w każdym mniejszym i większym projekcie rządowym. W każdym zakątku Wielkiej Brytanii obywatele, stykający się z sektorem publicznym, też mieli do czynienia z tym budowlanym i outsourcingowym gigantem. Za dużym, żeby upaść? Bezpiecznym pod państwowym parasolem? Stare brytyjskie powiedzenie mówi, że „nie można stracić, robiąc interesy z rządem. Ma za dużo pieniędzy i za mało rozumu”. Przypadek Carilliona udowadnia, że powiedzenia mogą się czasem nie sprawdzać.

„To efekt złego zarządzania”, kwituje Sykut. Jednak w upadku Carilliona skupiają się jak w soczewce złożone problemy ostatniego ćwierćwiecza. Polityki oszczędnościowej rządu, kasynowego kapitalizmu, outsourcingu, podejścia do partnerstwa prywatno – publicznego, polityki stosowanej przez duże firmy budowlane i owszem, złego zarządzania również. Ale to w głównej mierze problem polityczny. I rozwiązania też muszą być polityczne.

Alternatywy 4

Na razie rząd próbuje zająć się najbardziej pilnymi kwestiami. Wynagrodzenia dla pracowników, zarządzanie szkolnymi stołówkami, bazami wojskowymi, płatnościami dla podwykonawców i ratowanie zagrożonych, wielomiliardowych projektów to priorytety. Ktoś musi przejąć odpowiedzialność za funkcjonowanie masy większych i mniejszych projektów. Ale w dłuższej perspektywie model partnerstwa publiczno – prywatnego wymaga przemyślenia i reformy. Podobnie jak model biznesowy, na którym opierają się firmy budowlane. Bo cały system zbudowany jest na kiepskich fundamentach.

Zasadniczo wygląda to tak: duża firma wygrywa rządowy kontrakt, a następnie zatrudnia całą masę mniejszych podwykonawców. Nastawiona na zysk, stara się za wszelką cenę zminimalizować koszty, oszczędzając głównie na mniejszych graczach. „Dla firm budowlanych największym zagrożeniem jest niewypłacalność” (developerów przyp. red.) – przekonuje Leszek Pikiewicz z Limaks Services Ltd. „Współpracując z gigantami trzeba wziąć takie ryzyko pod uwagę, ponieważ terminy płatności są tak odlegle, że czasami należy wykonać projekt za własne środki i czekać na zapłatę”.

A to dla wielu małych i średnich przedsiębiorców budowlanych kwestia biznesowego życia i śmierci. „Duże firmy życzą sobie w kontraktach 120 dni płatności od końca miesiąca daty wystawionej faktury. Jeśli nie masz oszczędności, łatwo polec”, dodaje Sykut. Największe koszty, jak zawsze, ponoszą ci na końcu łańcucha biznesowego. Pracownicy na umowach śmieciowych, bez gwarancji pracy, urlopów, stabilizacji. Bo małe firmy też stosują podobną politykę, kontraktując samozatrudnionych budowlańców na okres trwania inwestycji. Problem w tym, że ani małe ani potężne firmy wcale nie mają dużego pola manewru.

Rywalizacja o kontrakty rządowe jest ostra. A do tego jeszcze dochodzi polityka oszczędnościowa rządu i nastawienie na jak największe zaciskanie pasa, co często skutkuje tym, że firmy mają ledwie 2 proc. zysku na kontrakcie. Jeśli wszystko idzie dobrze. A w przypadku Carilliona nie szło. Firmę pogrzebały cztery projekty. Prestiżowy kontrakt na budowę szpitala w Liverpoolu na 646 łóżek, warty 335 milionów funtów, stał się potężnym problem i obciążeniem, gdy na placu budowy odkryto mnóstwo azbestu, a na nowym budynku pojawiły się pęknięcia. Skutkowało to opóźnieniami i wzrostem kosztów. W Smethwick problemy związane były z rurami i elektryką.

W Aberdeen koszty się rozrosły ze względu na złe warunki pogodowe i zimę. A gwoździem do trumny był kontrakt w Doha w Katarze. Carillion nie otrzymał zapłaty za ponad rok prac związanych z przygotowaniem infrastruktury pod mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2022 roku.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska