MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/01/2018 07:56:00

Felieton: Pacyfikacja internetu

Felieton: Pacyfikacja internetuJednym z celów islamizacji Europy jest cenzura internetu. Ponieważ islamizacja jest jedną z tych spraw, których nie sposób zmilczeć, a większość ludzi nie potrafi rozmawiać na spokojnie, nadszedł czas, by zamknąć im niewyparzone buzie.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Choć przyczyny jednych zdarzeń są bardziej tajemnicze, a innych mniej. Są też takie zdarzenia, które wydają się łatwe do wytłumaczenia, ale są takimi tylko z pozoru – bo ich wyjaśnienie jest przedsięwzięciem bardziej złożonym. Zilustrujmy sprawę przykładami.

Zdarzeniem z pierwszej kategorii jest demonstracja zbiorowego poczucia odpowiedzialności krajów Europy Zachodniej za los mieszkańców ubogich części świata. Korzystając z tego poczucia – a przynajmniej z jego politycznej demonstracji – mieszkańcy ubogich części świata przyjeżdżają do Europy Zachodniej w poszukiwaniu lepszego życia. Jednak wskutek frustracji lub innych aberracji robią w tej Europie niezły bałagan. A to spalą kilkadziesiąt samochodów za jednym, jak to się mówi zamachem, a to zbiorowo zgwałcą dziewczynkę, a to wjadą ciężarówką w kulturalny tłumek.

Zdarzenia łatwo wytłumaczalne to przede wszystkim te codzienne, prozaiczne. Na przykład takie, że blondynka weszła do strefy no-go w Sztokholmie i już z niej nie wyszła – chyba że nie o własnych siłach. Z kolei do zdarzeń pozornie łatwo wytłumaczalnych należy, przykładowo, takie, że mieszkańcy biednego kraju obalili dyktatora, bo zachciało im się demokracji. A potem to samo i z tych samych pobudek zrobili mieszkańcy sąsiedniego kraju. I jeszcze kolejnego. Sprawa niby jasna – bo demokracja fajna rzecz – a jednak jasna tylko z pozoru. Dlaczego? Bo żeby ją wyjaśnić de facto, trzeba by się zastanowić, kto mieszkańców natchnął myślą polityczną i im posmarował chlebek masłem.

Ta pozorna tajemniczość i pozorna jasność to właściwości, które zawsze warto mieć na względzie, oceniając różne ważne zdarzenia na świecie. Jeśli bowiem oceniać takie zdarzenia nie tylko w ujęciu przyczynowo-skutkowym, ale również w większej skali czasowej, może się okazać, że rzeczy są inne, niż się wydają. To znaczy są albo łatwiejsze, albo trudniejsze do wytłumaczenia, niż można by sądzić na pierwszy rzut oka.

Zwracam na to uwagę i przeprowadzam tę skomplikowaną klasyfikację, bo niedawno doszło do zdarzenia z kategorii, którą wymieniłem jako ostatnią. To znaczy pozornie łatwego do wytłumaczenia. Otóż na początku stycznia w Niemczech weszła w życie ustawa, która rozdyma cenzurę w internecie do rozmiarów, o których niedawno śniło się jedynie spiskologom. Mianowicie serwisy społecznościowe zostały zobowiązane do usuwania ze swoich łamów treści dających się zaklasyfikować jako „mowa nienawiści” pod groźbą grzywny sięgającej 50 milionów euro. Słownie: pięćdziesiąt. Milionów.

Reakcja musi być szybka. Posty lub komentarze w sposób wyraźny niezgodne z prawem muszą być likwidowane w ciągu doby od momentu publikacji. Treści, co do których istnieją wątpliwości, powinny zostać skasowane w ciągu tygodnia. Chyba że moderatorzy dojdą do wniosku, że wszystko jest cacy. Prawo nakazuje przeprowadzenie postępowania sprawdzającego każdorazowo po otrzymaniu przez serwis zgłoszenia dotyczącego przypadku „mowy nienawiści”. Biorąc pod uwagę to, że działy moderacji internetowych mediów nie są obsadzone przez wysoko wykwalifikowanych i niezależnych jurystów, tylko wyselekcjonowaną przez korporacyjny HR tłuszczę absolwencką, można oczekiwać werdyktów iście salomonowych. W praktyce zapewne skończy się na tym, że większość zgłoszonych postów zostanie wycięta za szerzenie „hejtu”, bo ani fejsom ani tubkom nie będzie się uśmiechało narażanie się na horrendalne kary.

O ile cenzorskie przepisy obowiązują w Niemczech od dłuższego czasu, o tyle astronomiczne grzywny stanowią innowację, która ma je uskutecznić z całą mocą. Ale wiatr zmian wieje również w Francji, która z żywiołem multikulturowym – i reakcją nań w postaci „mowy nienawiści” – ma jeszcze większe pierepałki niż jej sąsiad. Tamtejsze władze zapowiadają delegalizację tzw. fake newsów, czyli fałszywych wiadomości. Fake newsy to często małe bomby polityczne, oddziałujące na emocje opinii publicznej i mogące mieć wpływ na zmiany w preferencjach elektoratu. Problem w tym, że podobnie jak „mowę nienawiści” nie zawsze da się je sklasyfikować w prosty sposób. Dlatego w procesie ich eliminacji mogą ucierpieć również wieści prawdziwe, ale „niepoprawne”.

Wracając jednak do zagadnienia zdarzeń tajemniczych i pozornie jasnych. Jest pozornie jasne, że władze europejskie wprowadzają narzędzia do pacyfikowania „mowy nienawiści”, bo nienawiści tolerować nie można. W szczególności tej o podłożu rasistowskim w społeczeństwie różnych ras, kultur, wyznań i orientacji. A nienawiść narasta – proporcjonalnie do zagrożenia terrorystycznego i liczby ekscesów z udziałem przedstawicieli środowisk imigracyjnych w pierwszym, drugim i trzecim pokoleniu.

Podzielam pogląd, że nie należy ułatwiać harców nienawistnikom. Jeśli jednak spojrzeć na problem nie tylko w ujęciu przyczynowo-skutkowym, ale również w większej skali czasowej, można by zauważyć, że problem „mowy nienawiści” nie wziął się z przyrodzonego Europejczykom faszyzmu. Pojawił się w następstwie polityki imigracyjnej europejskich władz. Polityka imigracyjna europejskich władz jest fenomenem tajemniczym. I takim pozostanie, dopóki nie skojarzymy jej z jej skutkami, które dają się wyrazić w kilku określeniach zbiorczych, takich jak chaos, przemoc, anarchia, strach – itp.  

Historia, pasmo zdarzeń ujmowanych w kategoriach przyczynowo-skutkowych, przypomina, że wyżej opisane skutki to znakomity asumpt do przejmowania władzy przez silnorękich i tak zwanego brania społeczeństwa za mordę. Zwolenników takich metod nigdy nie brakuje, a że nie są oni głupi, potrafią adekwatnie wpływać na bieg wydarzeń – czyli uzyskiwać pożądane skutki. Zazwyczaj robią to według sprawdzonej rzymskiej zasady: dziel i rządź. A jak prościej podzielić Europę w trybie przyspieszonym oraz trwałym, niż przeszczepiając na jej grunt obcą, potencjalnie wrogą tkankę w postaci wyznawców obcej religii ulepionych z odmiennej gliny kulturowej?

Potem można realizować cenzurę, inwigilację, zamordyzm i wszelkie inne bezeceństwa – aż do reaktywacji totalitaryzmu pełną gębą.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 4)

karina1234

82 komentarze

31 styczeń '18

karina1234 napisał:

Aha! Dzieki :)

profil | IP logowane

Pan_dobrodziej

246 komentarzy

30 styczeń '18

Pan_dobrodziej napisał:

Bezstresowo :)

profil | IP logowane

karina1234

82 komentarze

29 styczeń '18

karina1234 napisał:

Panie Dzieju jak zyc?

profil | IP logowane

stanislawski

469 komentarzy

29 styczeń '18

stanislawski napisał:

I do tego "zbiorowego poczucia odpowiedzialności" próbuje się jeszcze dołaczyć innych.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska