To miała być robocza wizyta, bowiem oficjalny przyjazd Trump wykreślił z kalendarza jeszcze w ubiegłym roku. Zaproszenie do Londynu dostał rok temu od premier Theresy May, która przekazała je w imieniu królowej. Już wtedy w Wielkiej Brytanii zawrzało – rozpoczęły się masowe protesty, a prawie 2 miliony ludzi podpisało też petycję.
Stanęło więc na tym, że lutowy przyjazd Trumpa miał być „wizytą roboczą”, a głównej jej punktem przecięcie wstęgi podczas uroczystego otwarcia nowej ambasady USA w Londynie. Inwestycja warta miliard dolarów nie podoba się jednak prezydentowi USA. W swojej notce na Twitterze jasno napisał, że nie jest wielkim fanem tej inwestycji, która początkowo miała powstać w Mayfair, a została wybudowana w Vauxhall.
Skrytykował administrację Baracka Obamy, która jego zdaniem działkę w Mayfair sprzedała za grosze, aby potem kupić dużo droższy grunt na południu miasta. – To zły interes. Chcieli, abym przeciął wstęgę. Ja na to mówię nie! – pisze Trump.
Rząd Theresy May odmówił oficjalnego komentarza w tej sprawie. Nieoficjalnie mówi się, że to kolejny incydent, który powoduje, że stosunki USA i UK są bardzo złe. Eksperci są zgodni, że Trump odwołał swój przyjazd głównie z obawy przed głośnymi protestami, które z pewnością czekałyby na niego w Londynie. Sprawa z działką pod ambasadę ma być tylko pretekstem.
Podczas lutowej wizyty Trumpa w UK planowano również spotkanie z premier May oraz lunch z Elżbietą II. Dziś już wiadomo, że prezydent USA nie pojawi się na Wyspach. Wstęgę w ambasadzie przetnie sekretarz stanu Rex Tillerson.
Mimo wszystko dyplomacja brytyjska chcąc naprawić stosunki z USA nie zraża się i planuje wizytę Trumpa w UK jeszcze w tym roku. Ambasador USA w UK, Woody Johnson, jest pełen optymizmu i twierdzi, że w tym roku Trump na pewno pojawi się na Wyspach.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.