Wieści o coraz gorszych warunkach w brytyjskich szpitalach pojawiły się już w grudniu, zwłaszcza w okolicy świąt Bożego Narodzenia, kiedy braki kadrowe dały się szczególnie we znaki pacjentom. Wielu z nich alarmowało, że przez wiele godzin zostawieniu byli na wózkach w szpitalnych poczekalniach, na korytarzach i nie było nikogo, kto miałby się czas nimi zająć. Równie poważna sytuacja dotyczyła też załóg karetek, wiele pojazdów było unieruchomionych, ponieważ nie było ludzi do obsadzenia ambulansów.
- Nasze szpitale nie gwarantują bezpieczeństwa pacjentom. To przeludnione miejsca, gdzie brakuje personelu, który miałby się zająć chorymi i rannymi. NHS znajduje się przełomowym momencie, to poważna sprawa i rząd powinien natychmiast się tym zająć – mówi Chris Hopson z NHS Providers.
Jednak ministrowie uspokajają, że plan naprawczy NHS jest cały czas w toku i zdają nie dostrzegać, tego co dzieje się na ostrych dyżurach. W ubiegłym tygodniu reporter BBC opisywał sytuację, w której tysiące karetek pozostawało zaparkowanych przy oddziałach ratunkowych, trwał atak zimy, a powodem tego wszystkiego był brak załóg do obsługi karetek.
Niewiele lepiej było w środku, czyli na oddziałach szpitalnych. Pacjenci w rozmowie z dziennikarzem opowiadali o wielogodzinnym oczekiwaniu w poczekalniach i na korytarzach. Lekarze i pielęgniarki starali się w tym czasie znaleźć jakieś wolne łóżka.
Z oficjalnych danych wynika, że szpitale w UK są obłożone prawie w 90 proc. Taki poziom nie jest bezpieczny i nie daje gwarancji, że w przypadku ataku zimy lub na przykład wystąpienia choroby sezonowej i zakaźnej, znajdzie się miejsce dla wszystkich.
37-letnia Rosie Dawson, 3 stycznia trafiła na ostry dyżur Torbay Hospital z silnym bólem i krwawieniem na tle ginekologicznym.
– Panował tam wielki chaos i bałagan. Wszędzie pełno wózków i łóżek na korytarzach. Pod drzwiami kolejka karetek. Lekarze i pielęgniarki w ciągłym biegu i pędzie. Szukali dla mnie miejsca, które gwarantowałoby prywatność badania, ale nie udało się, więc badano mnie ginekologicznie w obecności innych pacjentów. To było poniżające. Nie mam pretensji do lekarzy, nie mieli wyjścia, nic więcej nie mogli dla mnie zrobić – mówi Dawson.
- Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji, jaką obserwujemy w naszych szpitalach. Przed nami sezon grypowy, który może się okazać prawdziwym wyzwaniem dla NHS. Jesteśmy przy tym bardzo wdzięczni lekarzom i innym pracownikom, którzy wykonują wspaniałą pracę pomagając pacjentom. Cały czas pracujemy nad tym, aby zwiększyć obsadę kadrową szpitali. Szkolimy lekarzy, pracujemy nad dalszym zatrudnieniem zagranicznych fachowców – mówi rzecznik ministerstwa zdrowia.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.