Biada temu, kto chciałyby ubrać się w jego strój i udawać, że jest tym prawdziwym. Choćby przyniósł najpiękniejsze podarki, maluchy mogą czuć się zawiedzione. Poznają go po butach i po głośnie, a nawet po okularach i spojrzeniu. Łagodnym, przyjaznym, miłym. Bo ten prawdziwy ma surdut aksamitny i dostojny pastorał, nosi długą siwą brodę i oprószone śniegiem brwi. Głowę zdobi mu mira biskupa, a na stopach goszczą solidne buty, nie jakieś tak kapcie do złudzenia przypominające te, które po pracy wkłada w domu tato. Dzieci mówią, że ten prawdziwy jest zawsze uśmiechnięty i zadowolony, nawet wówczas, gdy jest bardzo zmęczony zawsze słucha z uwagą, bo to co mówią dzieci jest dla niego wyjątkowo ważne.
Uczta tuż tuż
Biały obrus, porcelanowa filiżanka wypełniona gorącym kakao, kilka najświeższych herbatników i marchewki dla renifera. Takie jeszcze z zieloną natką, starannie umyte. To wszystko co roku czeka na wyjątkowego przybysza przygotowane w stołowym pokoju. Dziewczynki doglądają co kilka minut, czy aby kakao nie wystygło, marchewki nie zwiędły, czy pierwsza gwiazdka zaświeciła już na grudniowym niebie, ta która niesie dobrą nowinę o Narodzeniu Jezusa.
Nucą Kołysankę dla synka, tą samą, którą najbardziej lubi mama i za nic w świecie nie chcą opuścić swojej wartowni, bo Mikołaj przecież w końcu przyjść musi. Tym razem chciałyby wiedzieć, czy wślizgnie się oknem, czy może przez dziurkę od klucza, czy zostawi upominki pod łóżkiem, czy jak w ubiegłym roku, tak mocno trzaśnie drzwiami (tylko jemu to robić przystoi!), że aż szarobury kot, przyjaciel domu, powszechnie znany domownikom ze swojego lenistwa, ze zdziwienia pod sufit podskoczy, a wszystko po to, by Mikołaj mógł zostawić podarki i zniknąć w mgnieniu oka. Szybciej niż mrugnięcie powieki. Kot spogląda spod zielonych oczu, a w korytarzu kosz z łakociami zagościł i te prezenty, o które tak mocno dzieci prosiły w liście.
Nie Mikołajowi, lecz Jezusowi nucą Kołysankę dla synka, bo wiedzą, że to z okazji Jezusa Narodzin tyle dobroci i miłości jest teraz na świecie.
Oby trwały jak najdłużej - proszą w wieczornej modlitwie i jeszcze o to, żeby na świecie nie było wojen, i żeby rodzice byli zdrowi, i jeszcze żeby mieli mniej pracy, albo chociaż żeby wakacje były ciut dłuższe i żeby dziadkowie zechcieli zamieszkać w Anglii, chociaż na kilka dni więcej, niż trwają święta.
Zatem niech żyją piękne chwile w dziecięcych sercach.
Małgorzata Bugaj-Martynowska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.