To efekt zmiany prawa, od marca tego roku
liczba punktów za korzystanie z telefonu podczas jazdy została podwojona do 6. Taka kara w przypadku kierowców, którzy posiadają dokument mniej niż dwa lata, oznacza utratę prawa jazdy.
Jak wiadomo, młodzi ludzie uwielbiają korzystać ze smartfonów w każdych warunkach. Również za kółkiem. W efekcie w ciągu 6 miesięcy od zmiany prawa, policjanci ukarali 290 młodych kierowców za wspomniane złamanie przepisów.
Młody kierowca w czasie pierwszych dwóch lat jazdy, z chwilą gdy dostanie 6 punktów karnych, automatycznie traci prawo jazdy. W takim wypadku wystarczy raz zostać złapanym przez policję na rozmowie przez telefon, aby pożegnać się z licencją. Aby wrócić za kółko, tacy kierowcy musza ponownie zdać egzaminy teoretyczny i praktyczny.
- To smutne, że aż tylu młodych kierowców w tam krótkim czasie traci prawo jazdy przez korzystanie z telefonów. Przecież ci ludzie spędzili wiele godzin na nauce, wydali setki funtów, aby zdobyć prawo do jazdy samochodami, by móc się samodzielnie podróżować, a na koniec tracą to prawo w tak głupi sposób – mówi Pete Williams z RAC. – Jedyną pociechą z tej sytuacji jest to, że udało im się uniknąć wypadków spowodowanych odwróceniem uwagi przez korzystanie z telefonów.
Gdy wiosną wprowadzano zmiany, minister transportu Chris Grayling zapewniał, że będą one pełniły formę odstraszającą. Wygląda jednak na to, że nadal ciężko jest kierowców namówić do niekorzystania z telefonów podczas jazdy. Nie tylko młodych. Od marca do sierpnia policjanci wlepili punkty karne prawie 16 tys. kierowców. O 500 więcej niż w analogicznym czasie 2016 roku. Trudno więc tu obronić tezę ministra Graylinga.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.