Emma Szewczak-Harris jest w ósmym miesiącu ciąży i na pewno nie powinna się w tym stanie denerwować. Niestety list od Addenbrooke’s Hospital do sympatycznych nie należał. Czytamy w nim głównie o tym, że pacjentka nie udowodniła legalności statusu pobytu w UK. Autorzy listu przyznali otwarcie, że kobieta została „namierzona” z uwagi na jej polskobrzmiące nazwisko.
- Nie mam pojęcia, skąd taka postawa szpitala. Jestem w ciąży, więc bardzo często bywam w szpitalu, nikt nigdy nie kwestionował mojego brytyjskiego obywatelstwa i prawa pobytu. Urodziłam się i wychowałam na Wyspach. Całe zamieszanie to pewnie zasługa jednego z moich nazwisk – mówi Emma, której mąż – Polak – pracuje dla Cambridge University.
List z Cambridge University Hospitals NHS Foundation Trust mówi w grubsza o tym, że 26-latka nie dostarczyła do szpitala odpowiednich dokumentów, które dałyby placówce pewność, ze ma pełne prawo pobytu w UK i możliwość bezpłatnego korzystania z NHS. Na koniec informacja, że niezbędne dokumenty trzeba dostarczyć do 30 października.
- 26 lat żyję w UK i korzystam z NHS. Nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją - mówi oburzona kobieta.
Rzecznik szpitala przeprasza i tłumaczy, że list to efekt pilotażowego programu, którego celem jest wyłapywanie pacjentów, którym nie należy się bezpłatne leczenie. Wytypowane osoby, oczekający na planowane zabiegi czy operacje, proszone są o dostarczanie dodatkowych dokumentów.
- Przejrzałam wszystkie dokumenty szpitalne i nigdzie nie było informacji o wymogach formalnych, których mogła nie spełnić – mówi Emma.
Addenbrooke’s Hospital to jedna z 20 placówek, gdzie działa pilotażowy program. Powstaje jednak pytanie, dlaczego system „targetuje” pacjentów z polsko brzmiącymi nazwiskami? Przecież Polacy jako obywatele UE i tak mają legalny i pełny dostęp do NHS. Program miał na celu wyłapywanie pacjentów spoza UE, którzy nie mają takich praw…
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk