Zgodnie z procedurami NHS, pacjent nie powinien czekać na rutynowy zabieg dłużej niż 18 tygodni. W praktyce wygląda to jednak dużo gorzej. W sierpniu takich pacjentów było ponad 409 tysięcy, a setki innych na różnego rodzaju zabiegi czekają ponad rok. Kolejki są najdłuższe od 2008 roku. Nic więc dziwnego, że coraz więcej ekspertów alarmuje, że NHS jest już u kresu swojej wydolności, tymczasem przed nami jesień i zima, czyli sezon grypy i przeziębienia itp.
Minister Jeremy Hunt nie ukrywa już „jak poważna jest sytuacja”, lekarze sami coraz głośniej mówią o warunkach pracy, przeciążeniu i o tym jakie kolejki są do badań, zabiegów i operacji. Kolejki dotyczą nie tylko rutynowych zabiegów, coraz gorzej jest również z dostępnością do leczenia specjalistycznego, w tym nowotworowego.
- Pracownicy w NHS już teraz przygotowują się na bardzo wzmożony sezon zimowy, dobrze pamiętając, co działo się w ubiegłym roku, gdy na korytarzach aż kłębiło się od pacjentów. Nie chcemy mieć powtórki w tym roku, dlatego cały czas staramy się z ministerstwem wypracować sposób na to, aby pacjenci mieli łatwiejszy dostęp do leczenia i zabiegów. Aby to osiągnąć rząd musi rozwiązać kwestie finansowania i obsady szpitali oraz gabinetów – mówi dr Chaand Nagpaul z British Medical Association.
Jonathan Ashworth, minister zdrowia w opozycyjnym gabinecie cieni, nie ukrywa, że dane są szokujące. – Widać, że zimowy kryzys i paraliż NHS rozciąga się na resztę roku i tak naprawę wiosną czy latem wcale nie jest lepiej pod tym względem. Można wręcz powiedzieć, że pacjenci obecnie płacą za lata niedoinwestowania służby zdrowia, co jest było świadomym wyborem Konserwatystów – mówi Ashworth.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.