Media nie zostawiły suchej nitki po środowym wystąpieniu Theresy May na programowej konferencji Partii Konserwatywnej w Manchesterze. Komentatorzy zarzucają premier głównie brak wizji odnośnie do przyszłości kraju.
Brytyjskie dzienniki nie szczędziły premier ostrych słów po przemowie. „Koszmar" i „Tragikomiczna farsa" - to cytat z tabloidu „The Sun". Dziennikarze porównali wydarzenia z konferencji do fabuły znanego brytyjskiego serialu „Hotel Zacisze". „Kto potrzebuje hotelu Basila, skoro mamy Partię Konserwatywną?" - czytamy w gazecie. W podobnym tonie konferencję skomentowali dziennikarze „The Guardian”: „Atmosfera bardziej przypominała oddział traumatologii niż spotkanie partii, która niecałe cztery miesiące temu wygrała wybory".
Nic dziwnego - wystąpienie Theresy May było wielokrotnie przerywane, głównie ze względu na jej problemy z głosem i ataki kaszlu. Raz do premier podszedł mężczyzna i wręczył jej formularz P45, wystawiany osobom odchodzącym z pracy. Na dodatek pod koniec przemowy litery ze sloganu Partii Konserwatywnej zaczęły się odklejać i spadać na ziemię...
Potrzebna siła
Dziennikarzom „The Telegraph" było szkoda premier Theresy May, jednak jak zauważają - „Lider nie powinien wywoływać litości, a na pewno nie w tak krytycznym momencie dla historii naszego kraju" - napisali w komentarzu. Zarzucają wystąpieniu premier brak spójności i czerpanie inspiracji programowych z opozycyjnej Partii Pracy - mowa o interwencji na rynku cen energii oraz budowie większej liczby mieszkań socjalnych.
Dziennikarze „The Telegraph" podkreślają, że Theresa May ma przed sobą bardzo odpowiedzialne zadanie - przeprowadzenie Wielkiej Brytanii przez negocjacje brexitowe. „Musi znaleźć w sobie siłę, aby ochronić interesy Wielkiej Brytanii przed grupowym wysiłkiem Unii Europejskiej, skierowanym przeciwko nam. Kraj musi mieć nadzieję, że jest gotowa na to wyzwanie" - czytamy w gazecie.