MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

01/09/2017 06:44:00

Polska szkoła: Cool czy pół na pół?

Polska szkoła: Cool czy pół na pół?Tylko 6 proc. polskich dzieci w wieku szkolnym na Wyspach Brytyjskich uczęszcza do polskich szkół sobotnich. Najliczniejsze są klasy nauczania wczesnoszkolnego. Garstka uczniów kontynuuje naukę w klasach najstarszych.
Mimo że kształcenie w szkołach uzupełniających jest nieobowiązkowe, stanowi przepustkę do dwujęzyczności, a tym samym inwestycję w przyszłość i tożsamość dziecka. Nastolatka z Wysp mówi, że polska szkoła w gruncie rzeczy jest cool, chociaż czasami bywa pół na pół.

fZ Martyną Martynowską uczennicą klasy GCSE w polskiej szkole im. Heleny Modrzejeksiej w Londynie, rozmawia Katarzyna Majewicz.


Jesteś dzieckiem dwujęzycznym. To trudne?

Nie. Raczej normalne. Jestem Polką, która z rodzicami przyjechała na Wyspy. Miałam wtedy niecałe dwa lata. Słabo pamiętam tamten czas. Pamiętam pierwsze lata szkolne. Teraz uczę się nawet więcej niż dwóch języków, ale mówię, piszę, czytam i rozumiem na razie w pełni po angielsku i polsku. Popełniam błędy po polsku, ale to normalne, jak się mieszka w Anglii, uczy w brytyjskiej szkole i w soboty w polskiej. To głównie w polskiej szkole nauczyłam się pisania, czytania, mówienia. Chociaż w domu mówimy tylko po polsku i mama ma wykształcenie nauczycielsko-dziennikarskie. Pół na pół.

Jednak jesteś w zdecydowanej mniejszości polskich dzieci na Wyspach, które uczęszczają do szkół sobotnich. Dlaczego tak się dzieje?


Wiem, że tak jest. Nie znam przyczyny. Mogę tylko się domyślać. W Londynie jest bardzo dużo polskich rodzin, ale nie wszystkie posyłają swoje dzieci do polskich szkół. Mam też polskie koleżanki, które do takich szkół nie chodzą, albo chodziły kiedyś przez kilka lat i przestały. Z różnych powodów. Bo to nie są szkoły obowiązkowe. Sama teraz chodzę do polskiej szkoły, bo namawiają mnie do tego rodzice (śmiech), niż dlatego, że taki mam zapał. Jak byłam młodsza było inaczej. Teraz jest trudno, więcej nauki, obowiązków, brak wolnej soboty i mnóstwo pracy w angielskiej szkole. A tam też są egzaminy.

Tak jak w polskiej szkole?

Tak, dokładnie. W tym roku zdaję egzamin z GCSE z języka polskiego i przede mną również egzaminy w angielskiej szkole. Uczę się też polskiej historii. Dużo obowiązków i mało wolnego czasu. I tylko jeden wolny dzień w tygodniu.

Znajdujesz jednak czas na pasję?

No jasne. Kiedyś chodziłam na basen, tańczyłam w Żywcu - zespole tańców ludowych, chodziłam na balet i uczyłam się francuskiego. Teraz jeżdżę konno. Uwielbiam konie. Są piękne i mądre. Co tydzień tato zawozi nas z siostrą do stajni w Maidenhead. Sam jednak trzyma się z daleka od koni, bo ma uczulenie na sierść. To trochę taka wymiana z mamą, lekcje w polskiej szkole i przyjemność, czyli jazda konno. Tak naprawdę chciałabym zdawać egzamin GCSE z jazdy konnej.

A w tym roku szkolnym w polskiej szkole z języka ojczystego. To była długa droga, żeby dotrzeć aż tak daleko.

To prawda. Od pierwszej klasy uczę się w szkole sobotniej. Klasa po klasie, jak w szkole brytyjskiej lub w szkole w Polsce. Zaczynałam od Szkolnego Punktu Konsultacyjnego im. Lotników Polskich przy Ambasadzie RP w Londynie. Rodzice zawozili mnie tam co sobotę, chociaż szkoła jest w drugiej części Londynu od naszego miejsca zamieszkania. Mama w tym czasie jeździła do pracy, do innej polskiej szkoły im. Marii Konopnickiej na Willesden Green. Tato zawoził najpierw mamę do pracy, a potem mnie do mojej szkoły. W samochodzie była z nim moja młodsza siostra. I tak podróżowali przez cały dzień, bo potem jeszcze musieli nas odebrać. Kiedy ona urosła i skończyła 3 lata, mama zapisała ją do polskiego przedszkola na Willesden Green, a mnie przeniosła do tej samej szkoły. Przychodziłam do siostry na przerwie i pomagałam jej przy drugim śniadaniu. Pamiętam, że mamy klasa była za ścianą mojej klasy, ale mama w szkole jest zawsze w pracy i nie mamy specjalnych przywilejów. Czasami wręcz przeciwnie.


?

(Śmiech) Nie ma ulgi, ani specjalnego traktowania. Mama mówi, że nie ma lipy i mówi o tym też naszym nauczycielom, że mamy być traktowane, jak inne dzieci w szkole. Mówi też, że nie bawi się w szkołę, że edukacja jest bardzo ważna i, że jej zdaniem, musimy się nauczyć dobrze polskiego. Jak nie mamy np. zadania domowego, to też nikt nie ignoruje tego. Nie zawsze otrzymujemy nagrody i świadectwa z czerwonym paskiem. Mama mobilizuje mnie do brania udziału w wydarzeniach szkolnych, konkursach. Zabiera mnie na uroczystości polonijne i za jej namową jednocześnie uczę się w gimnazjum w Polsce. Uff, bardzo dużo tego.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska