Jakimś jednak cudem – być może w związku ze zjawiskami kwantowymi? – dają o sobie znać i nawet jeśli nie nabierają realnych kształtów, to przynajmniej nabierają statusu realnych. Co potwierdza powyższy przykład, dzieje się tak szczególnie wówczas, gdy mogą zagrażać Ameryce i jej dyplomatom, a nie stanowić narzędzie zagrażania przez Amerykę reszcie świata – kiedy to stanowią czystej wody majak i fatamorganę.
Dlatego na przykład zupełnie pozbawiony przywileju istnienia jest HAARP, czyli zlokalizowana na Alasce instalacja do podgrzewania jonosfery, przy pomocy której można merdać w zjawiskach pogodowych i nieźle nabroić w dowolnym regionie świata, pozbawiając przy okazji niewinnych ludzi życia i dobytku. A już zupełnie z Marsa, być może nawet tego z równoległej rzeczywistości, jest bajanie o broni elektromagnetycznej, która miałaby być wykorzystywana przeciwko Polakom ze „ściany zachodniej”. Rok temu bajdurzeniom tym nadał byt medialny minister Macierewicz, który nie tylko stwierdził, że jej ofiarami mogli paść mieszkańcy okolic Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego, ale że problem jest mu znany od piętnastu lat. Nic dziwnego, że minister Macierewicz dorobił się przydomka „Antek”, który dalece bardziej pasuje temu postrzelonemu harcerzykowi niż określenie „minister”.
Na szczęście osoby obsługujące broń zupełnie jawną, czyli kanały informacyjne, stąpają twardo po ziemi, trzeźwo oceniają rzeczywistość i zawsze mogą nam wyjaśnić różnice między prawdą, fikcją oraz jej przepoczwarzeniami. Dlatego jeśli chcecie na szybko sprawdzić, czy coś istnieje czy raczej przeciwnie, wystarczy wpisać odpowiednie pytanie w Google i wybrać któreś z pierwszych źródeł w rankingu wyników.
Pan Dobrodziej