Bank of England obniżył prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego, a szef banku w rozmowach z dziennikarzami cierpliwie tłumaczył, jak Brexit niekorzystanie wpływa na zahamowanie skali wzrostu.
Mark Carney podkreślił, że gospodarka zwalnia, ponieważ zarówno przedsiębiorcy, jak i konsumenci nie wydają już tak dużo jak wcześniej.
A wszystko wzięło się z niepewności, która z miesiąca na miesiąc zyskuje na znaczeniu. Początkowo brytyjskie gospodarstwa domowe nie przejmowały się zamieszaniem związanym z Brexitem. Jednak obecnie coraz więcej rodzin zaczyna zaciskać pasa i ograniczać wydatki. W efekcie na rynku zmniejsza się popyt, co musi mieć konsekwencje w postaci zahamowania wzrostu gospodarczego.
Mark Carney przyznaje, że bank centralny jest bezradny, jeśli chodzi o spadek płacy realnej w UK. Coraz więcej osób widzi, że za te same zarobione pieniądze jest w stanie kupić trochę mniej, wtedy więc zaczynają się oszczędności. Podobnie zachowują się przedsiębiorcy, którzy dostrzegając niepewność związaną z Brexitem, zawieszają plany inwestycyjne i zachowują się dużo ostrożniej.
Jak to w ekonomii bywa, wszystko się ze sobą łączy. Spadek płac realnych to efekt długotrwałego spadku funta. Tańszy funt oznacza wyższe koszty importu wielu towarów na Wyspy. Rośnie więc inflacja, ale nie można już tego samego powiedzieć o płacach.
- Nasza gospodarka jest obecnie we wstępnej fazie procesu adaptacji do nowych warunków, czyli do życia po Brexicie. Nadal mamy tu sporo niepewności, dlatego cały mechanizm zaczyna lekko zwalniać, a przyszłość nie jest pewna, ponieważ nie wiemy jeszcze, jak ułożą się nasze stosunki ekonomiczne z Unią Europejską – mówi Carney.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.