Data podana przez szefową MSW Amber Rudd oznacza dość konkretny moment, po którym granice brytyjskie przestaną być tak otwarte dla obywateli UE, jak obecnie.
Mimo to minister Rudd stara się uspokoić brytyjskich pracodawców, podkreślając, że zmiana nie będzie wprowadzona nagle, a nowy system nie odbije się na rynku pracy w UK, który w dużym stopniu zależny jest od siły roboczej z Unii Europejskiej.
Trudna sytuacja przedsiębiorców
Rudd dodała, że nowy system imigracyjny będzie elastyczny, a politycy maja brać pod uwagę bieżące czynniki gospodarcze. Tego typu wypowiedzi mają jednoznacznie działać uspokajająco na brytyjskich przedsiębiorców, którzy od dłuższego czas mocno niepokoją się o swoje biznesy po Brexicie. Głównie chodzi o dostęp do siły roboczej z krajów UE. Spora grupa właścicieli firm opiera swój model biznesowy na pracownikach sezonowych i tymczasowych z UE. Jeśli nowy system sprawi, źe do UK ciężej się będzie dostać takim pracownikow, duża część brytyjskich firm wpadnie w tarapaty.
Przedsiębiorcy chcą wiedzieć jak najszybciej, jak będzie w praktyce wygladała zmiana zaplanowana na wiosnę 2019 roku. Czy będzie faktycznie jakiś okres przejściowy, czy granice zostaną uszczelnione praktycznie z dnia na dzień?
Z drugiej strony są ministrowie, który ubiegłoroczne referendum wygrali dzięki obietnicom twardej walki z imigracją, będącą jednym z głównych zagadnień kampanii. Zwolennicy Brexitu głośno obiecywali, że rząd ponownie przejmie kontrolę nad granicami i imigracją.
Wiosna 2019 to czas, w którym Wielka Brytania powinna praktycznie zakończyć proces Brexitu. Czy będzie to również czas, kiedy wjazd pracowników z UE zacznie być bardziej skomplikowany? Nieoficjalne źródła mówią o roku czy dwóch latach okresu przejściowego, w którym zasada swobodnego przepływy obywatelu UE miałaby być dalej przestrzegana przez Londyn. Tego z pewnością życzą sobie nie tylko imigranci z UE, ale również wielu brytyjskich biznesmenów.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk