MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

24/07/2017 08:02:00

Felieton: Nauka wyeliminuje seks

Felieton: Nauka wyeliminuje seksNiekoniecznie z naszego życia, ale z mechanizmu prokreacji. Jajogłowi twierdzą, że już za trzydzieści lat produkcja niemowląt będzie odbywać się z pominięciem ruchów frykcyjnych i całej tej płciowej gimnastyki.
W czasach ściślejszego obowiązywania „represyjnej” moralności chrześcijańskiej seks kojarzony był głównie z prokreacją. Zbliżenie ciał objęte było licznymi tabu i, ogólnie rzecz biorąc, niewskazane, bo stojące na przeszkodzie do zbawienia duszy. Wyjątkiem dopuszczającym pożycie intymne była służba wyższemu celowi, czyli pomnażaniu liczebności sług Bożych.

Jak łatwo zaobserwować, rozglądając się dookoła lub po internecie, z podobnych koncepcji niewiele już pozostało, jednak seks wciąż służy pomnażaniu sług – choć raczej bankowych niż Bożych. Niebawem jednak mamy wkroczyć w zupełnie nowe czasy, regulowane koncepcjami przeciwstawnymi do tych średniowiecznych. Jak bowiem zwiastują jajogłowi, wykorzystanie narządów rodnych przestanie być przydatne w praktyce wytwarzania niemowląt. Niewykluczone nawet, że seks w celach prokreacyjnych zostanie całkiem zakazany – jako szkodliwa dla jakości populacji i zbyt kosztowna forma tworzenia progenitury.

Zgodnie z prognozami dyrektora Centrum ds. Prawa i Bionauk w Stanfordzkiej Szkole Prawa, w ciągu dwudziestu, maksymalnie trzydziestu lat czynności seksualne staną się zupełnie zbędne do zwiększania pogłowia ludzkiego. Prof. Hank Greely podczas „festiwalu idei” w amerykańskim kurorcie Aspen (Aspen Ideas Festival) stwierdził, że zostaną one zastąpione laboratoryjną hodowlą dzieci z wyselekcjonowanych zarodków. To metoda podobno znacznie tańsza niż tradycyjna prokreacja, ponieważ pozwala ona wyeliminować – nomen omen – w zarodku niedoskonałości płodu, które wymagają kosztownej opieki zdrowotnej na późniejszym etapie jego życia.

Według Greely'ego procedura ta będzie przebiegała w następujący sposób. Embriony będą hodowane z materiału genetycznego dostarczonego przez oboje rodziców (lub matki-surogatki w przypadku gdy „rodziców” jest obu, a nie oboje, zgodnie z najnowszymi standardami kulturowymi), a następnie poddawane starannemu badaniu. Jego celem będzie wykrycie potencjalnych wad genetycznych lub obecności genów odpowiedzialnych za podatność na określone choroby. Wyniki badań będą konsultowane z rodzicami, którzy będą mogli podjąć decyzję o wyborze konkretnego zarodka do dalszej hodowli.

Jak twierdzi pan profesor, możliwe będzie również dokonywanie wyboru w odniesieniu do pewnych cech „kosmetycznych”, związanych z urodą, np. koloru oczu lub włosów. Co więcej, praktykowane będzie również selekcjonowanie genów odpowiadających za inteligencję – a nawet wprowadzanie do zarodka „kodu”, który zagwarantuje dziecku wyższe IQ. Technologia „edycji” genów testowana jest obecnie na całym świecie w badaniach klinicznych. Należy się spodziewać, że za trzy dekady zostanie dopracowana na tyle, by możliwe było tworzenie superludzi.

Serwisy puszczające tę i podobne informacje w obieg piszą z reguły o tzw. „ethical concerns” – w odniesieniu do korekt estetycznych i intelektualnych, bo już selekcja zarodków pod kątem zdrowia przyszłego dziecka nie stanowi dla nich problemu etycznego, a jedynie pożądaną „normalkę”. Tymczasem sam zainteresowany, tzn. prof. Greely, kwituje owe „concerns” wzruszeniem ramion, tłumacząc, że z tego typu problemami zmierzymy się „we właściwym czasie”. Dodaje też, że szczególnie osoby żyjące w Dolinie Krzemowej – tam, gdzie i on mieszka – będą zainteresowane zastosowaniem tej technologii, w celu uzyskania „doskonałego jajeczka”.

W kontekście planów dotyczących hodowli ludzi często pojawia się termin eugenika, czyli ulepszanie gatunku. Wcześniej pojawiało się ono w kontekście takich zjawisk, jak nazizm, eutanazizm, aborcjonizm, kastracja osób ułomnych lub wywodzących się z mniejszości etnicznych itp. Eugenika, praktycznie rzecz biorąc, polega na „oczyszczaniu” gatunku z czynników niepożądanych. Dla nazistów było nim semickie, cygańskie lub w ogóle niearyjskie pochodzenie, dla eugeników-genetyków może nim być zbyt niskie IQ lub brak innych cech zapewniających zwycięstwo w walce o byt. Szczególnie w świecie oferującym coraz mniej roboty na zmywaku i wymagającym coraz wyższych kompetencji intelektualnych dla odniesienia sukcesu zawodowego.

Z punktu widzenia zdrowego rozsądku i etyki, nazwijmy ją, tradycyjnej pomysł hodowli ludzi wydaje się horrendum z dwóch powodów. Po pierwsze, pozbawia dziecko naturalnego, bo wykształconego w procesie ewolucji, kontaktu z matką, co może w niewiadomy sposób wpłynąć na jego psychikę i zdrowie. Po drugie, edycja genów umożliwia „rozwarstwienie” gatunku: stworzenie rasy „superludzi”, którzy oddalą się od „zwyklaków” na dystans, jaki obecnie dzieli homo sapiens od małpy. Z punktu widzenia etyki stricte chrześcijańskiej, która ma niestety coraz mniej do powiedzenia na świecie, selekcja zarodków na masową skalę to po prostu ludobójstwo. No bo chodzi o uśmiercanie życia, jakby nie było, poczętego.

Kiedyś zagładę na świat sprowadzały kataklizmy i najazdy Tatarów bądź innych Hunów. Dziś fundują ją nam profesorkowie budujący lepsze jutro. Historia jest pasmem makabry, ale niepozbawionym czarnego humoru.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska