Bruksela. Pierwszy dzień kolejnej rundy ważnych rozmów negocjacyjnych w sprawie Brexitu. Na czele delegacji brytyjskiej jak zawsze minister David Davis. Spotkanie rozpoczyna się, ale nie mija nawet godzina, gdy Davis opuszcza salę i wylatuje z Brukseli do UK.
Dziennikarze od razu zaczynają się zastanawiać, co było powodem tak szybkiego wyjazdu ministra z Brukseli. Urzędnicy jego ministerstwa solidarnie tłumaczą, że minister Davis zawsze ma w zwyczaju taki model pracy w Brukseli. Przyjeżdża na rozmowy z kilkudziesięcioosobowym zespołem, oficjalnie wita się z szefem unijnego zespołu negocjacyjnego Michele Barnierem, a następnie opuszcza spotkanie zostawiając rozmowy fachowcom.
Mimo takiego tłumaczenia, zarówno w UK, jak i Brukseli informacja o szybkiej ewakuacji Davisa wywołała dość mocne zdziwienie. Tym bardziej, gdy okazało się, że zaraz po powrocie do UK, Davis zjawił się w parlamencie, gdzie głosował aktywnie wspierając rządowy ruch przeciw projektowi przygotowanym przez Partię Pracy.
To z kolei wśród unijnych dyplomatów wzmogło obawy związane z tym, że partia Theresy May bez większości w parlamencie może mieć dużo słabszą pozycję, co przełoży się na proces rozmów negocjacyjnych w Brukseli.
- To kolejny dowód na to, że partia rządząca nie jest przygotowana do negocjacji z Unią Europejską. Nadal nie ma wspólnego stanowiska w wielu kluczowych kwestiach, a pani premier traci swoją władzę. Tymczasem zegar tyka, z każdym dniem mamy mniej czasu na skuteczne rozmowy i negocjacje – mówi Keir Starmer, minister ds. Brexitu w opozycyjnym gabinecie cieni.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.