MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

17/07/2017 09:30:00

Felieton: Klasa ludzi niepracujących

Felieton: Klasa ludzi niepracującychDziewiętnasty wiek był okresem wytężonej pracy, dwudziesty – wytężonej konsumpcji, a dwudziesty pierwszy będzie czasem wielkiego nieróbstwa. Wyłania się klasa ludzi niepracujących i nie bardzo wiadomo, co z nią zrobić.
To pewne uproszczenie myślowe, bo w ubiegłym wieku również można było się utyrać, ale czymże jest wypalające psychicznie „nine-to-five” w zestawieniu z fizyczną nędzą dziewiętnastowiecznego proletariatu. Nie, żeby od wejścia w kolejne tysiąclecie czekały nas czerwone dywany, ale pracy z pewnością będzie ubywać. Nie znaczy to, że życie będzie piękniejsze, bo w naszym świecie zachodzą także różne ponure procesy. Jednak niebawem pracą fizyczną zajmować się będą wyłącznie roboty – a ludziom pozostanie poklikiwanie myszką i inne pożyteczne zajęcia.

Tak jak rewolucja przemysłowa stworzyła klasę pracującą, tak rewolucja AI (sztucznej inteligencji) stworzy klasę niepracującą. To prognoza sformułowana przez historyka Yuvala Harari, autora książki „Homo Deus: krótka historia jutra”. Jest to zresztą prognoza, którą mógłby sformułować każdy czytaty osobnik lustrujący prasę poranną, ale Harari podbudowuje ją fachowym wywodem, no i sakramentalnym pytaniem: co zrobić z tymi wszystkimi zbędnymi ludźmi, kiedy wybitnie inteligentne algorytmy będą już zdolne robić niemal wszystko lepiej niż robi to człowiek?

A że zdolne będą – to nieuchronne. Bo i dlaczego miałyby nie być? Czynności wykonywane przez człowieka również w dużym stopniu są zalgorytmizowane lub dają się zalgorytmizować – wywodzi Harari. Nie ma znaczenia, czy algorytm realizuje je pod postacią ludzką czy korzystając z innej powłoki. Tym bardziej że żyjemy w czasach, w których tworzy się już androidy, czyli technologicznie zaawansowane imitacje ludzi. Na razie o bardzo wybrakowanych funkcjach, np. zdolne do zaspokajania potrzeb seksualnych, ale niebawem wcielony układ scalony może sprawdzać się jako niańka, nauczyciel czy, o zgrozo, policjant.

Jeszcze niedawno powoływano się na zdolność rozpoznawania twarzy jako sprawność posiadaną przez dziecko, lecz nie dostępną superkomputerom. Dziś zdolność identyfikowania fizjonomii posiadają choćby systemy monitoringu miejskiego (na szczęście nie wszystkie). To samo dotyczy wielu innych dziedzin i zadań zarezerwowanych dotychczas dla ludzi. Programy komputerowe piszą teksty, tworzą muzykę i obrazy. W niektórych przypadkach ich „dzieła” są nieodróżnialne od wytworu rąk (mózgów) homo sapiens. Niebawem sztuczna inteligencja osiągnie „kompetencje” pozwalające jej na zastąpienie nas w ponad 99 proc. czynności. Co wtedy stanie się z ludźmi?

Optymistyczna odpowiedź na to pytanie jest taka, że nie będą musieli pracować. Będą żyć z dochodu gwarantowanego, który stopniowo będą wdrażać kolejne państwa. Kto zechce, będzie mógł zarabiać na pracy twórczej albo dowolnych wymysłach, za które ktoś inny zechce zapłacić. Może na przykład pisywać koszałki opałki na blogu i oczekiwać z tego tytułu wolnych datków. Choć pewnie i w tę niszę prędzej czy później wkradnie się AI. Dochód gwarantowany zapewni nam dostęp do dóbr produkowanych przez roboty, a my będziemy się byczyć od narodzin do zgonu. Spośród szarych mas będzie wyłaniać się jedynie nieliczna kasta inżynierów, którzy będą konserwowali i dopracowywali infrastrukturę systemu. Reszta będzie miała fajrant.

Wersja nieoptymistyczna i o wiele bardziej prawdopodobna jest taka, że faktycznie będziemy mieli niewiele do roboty, ale też niewiele do wyboru. Bo cała technologia obsługująca tę robotyczną stajnię skupiona jest w rękach wąskiej grupy korporacyjnych właścicieli. To oni będą dyktować warunki – i już to robią – rządom i społeczeństwom, a mówiąc precyzyjniej: tworzyć ramy funkcjonowania systemu, w których rządy i społeczeństwa będą musiały się odnaleźć. Jeśli wyobrażacie sobie, że dochód gwarantowany zapewni wam możliwość zdrowych zakupów w ekozieleniaku, to prawdopodobnie jesteście w błędzie. Automatyzacja produkcji i usług oznacza raczej ich totalne umasowienie i skupienie pod jednym nadzorem. To znaczy, że o tym, co – w szerokim sensie – konsumujemy, będą decydować nasi darczyńcy. A im raczej nie zależy na tym, byśmy byli zdrowi i szczęśliwi, ale byśmy odpowiednio służyli ich interesom.

Wielu z nas będzie im zresztą wdzięcznych za ten układ i z chęcią zgodzi się przehandlować wolność za komfort. Już od dłuższego czasu próżniactwo współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków żyjących u mamy na zapiecku, odbijających się od roboty do roboty przeplatanej socjalem i półwakacjami jest przedmiotem regularnej „zadumy” na łamach prasy. Wątpliwe, by z pęczniejącej rzeszy nierobów dało się wykrzesać energię i inicjatywę, gdy okaże się, że pracować właściwie nie trzeba, a ekonomiczne zaplecze do życia można otrzymać „od państwa”.

Tylko czy sztuczna inteligencja, gdy już stanie się ultrainteligentna a być może nawet samoświadoma, będzie chciała utrzymywać nierobów? No bo może będzie wolała się ich pozbyć.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

karina1234

82 komentarze

17 lipiec '17

karina1234 napisał:

Raczej watpie zeby kupa metalu mogla kiedykolwiek byc samoswiadoma, ale jakby zaprogramowac/wydac jej komende buntu/unicestwienia ludzkosci to juz bardziej prawdopodobny scenariusz :)

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska