Niepewność imigrantów, w tym również Polaków mieszkających na Wyspach, niestety nie zmniejszyła się po czwartkowym wystąpieniu May. Głównie dlatego, że deklaracje brytyjskiej premier były zbyt ogólnikowe i zabrakło w nich ważnych szczegółów, na które czeka prawie 3 mln imigrantów z UE mieszkających na Wyspach.
Również europejscy liderzy i przywódcy najważniejszych państw UE nie potrafili konkretnie skomentować propozycji May. Brytyjska premier zapewniła tylko, że jako szefowa rządu chce jak najszybciej osiągnąć porozumienie dotyczące obywateli Unii Europejskiej mieszkających w Wielkiej Brytanii. Podkreśliła też, że zależy jej na tym, aby ludzie ci mieli pewność co do swojej przyszłości. Wszystko to słyszeliśmy już do tej pory.
Żadnych konkretów
Z nieoficjalnych źródeł wiadomo też, że brytyjska premier „nie chce aby jakikolwiek unijny obywatel mieszkający w Wielkiej Brytanii miał być proszony o opuszczenie kraju” po 2019 roku. Szefowa rządu zapewniła, że nie chce „rozdzielać urodzin”, ani tego aby kogokolwiek „zmuszać do wyjazdu.”
Wielu imigrantów czekało na konkrety. Wygląda na to, że nadal trzeba na nie poczekać. Ogólne stwierdzenia brytyjskiej premier dotyczą przede wszystkim imigrantów, którzy mieszkają na Wyspach przynajmniej od pięciu lat. Te osoby nie powinny się martwić o swoje przyszłe prawa. Ich status po Brexicie ma się praktycznie nie zmienić. Takie osoby mają mieć nadal taki sam dostęp do opieki zdrowotnej, edukacji, pracy i innych świadczeń.
Premier Theresa May zapewniła, że chce usprawnić system biurokratyczny i zrezygnować z 85-stronicowego formularza o pobyt stały. Nie wiadomo jednak, kiedy reforma ma wejść w życie.
- To jak zwiastun filmu, który daje ci ogólne wyobrażenie, ale nadal nie wiesz co tak naprawdę cię czeka. Premier zarysowała kierunek, w którym to powinno iść, ale czy tak będzie nie wiadomo. Nadal czuję się niepewnie, a znajomi również są rozczarowani – komentuje dziennikarzom BBC News jedna z imigrantek z krajów UE.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk