Do 2020 roku brytyjska służba zdrowia chce wprowadzić do swoich placówek ponad 3 tysiące takich lekarzy. Osoby te będą studiowały tylko dwa lata, a następnie zaczną pracować z pacjentami. Mają zarabiać zaledwie jedną trzecią przeciętnej pensji lekarza na Wyspach. Krytyków takiego rozwiązania nie brakuje. Wielu ekspertów i dziennikarzy obawia się, że tak tzw. tani lekarze mogą okazać się sporym ryzykiem dla pacjentów.
Obecnie w brytyjskich szpitalach pracuje około 300 osób na takich zasadach. Szefowie NHS uważają, że w przypadku problemu z budżetem takie rozwiązanie jest najlepsze. Dlatego zamiast 300 osób, do 2020 roku ma być ich 3000.
Wielu ekspertów broniących praw pacjenta obawia się, że tak „tani lekarze” będą wrzucani na głęboką wodę i mimo braków w edukacji i doświadczenia, będą musieli przeprowadzać poważne zabiegi i operacje.
- Oczywiście nasze obawy zależą od tego, co tak naprawdę tym młodym, świeżo upieczonym lekarzom każą robić. Dwa lata szkolenia i nauki to trochę mało. A ich pensja również nie będzie zbyt motywująca. W ciągu dwóch lat nauki przewidziano 1600 godzin praktyki w szpitalach – mówi Joyce Robins z Patient Concern.
Typowy lekarz w Wielkiej Brytanii uczy się średnio do 10 lat, w przypadku chirurgów to nawet 14 lat, włączając studia, specjalizację i dodatkowe kursy.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk