Dan Hett, brat Martyna, który zginął podczas zamachu w Manchesterze, zwrócił się z apelem do mediów i wszystkich piszących o tej tragedii. Obaj bracia wychowali się w rodzinie o tradycjach muzułmańskich, która wiele lat temu osiedliła się w UK.
Zdaniem Dana, coraz częściej zdarza się że tragedia ta wykorzystywana jest do mówienia o problemie z migracją, podgrzewania atmosfery i szukania winnych wyłącznie w „obcych” przybywających do Wielkiej Brytanii.
- Nie powinno być tak, że ludzie pod wpływem tej tragedii starają się potępiać tylko imigrantów i imigrację. Obaj z bratem wychowaliśmy się w tureckiej rodzinie, w której żywe były tradycje muzułmańskie, sami raczej nie interesowaliśmy się religią - mówi Dan.
- Pochodzę ze świata, który wcale nie jest tak różny od tego, w którym poruszał się zamachowiec. Jednak bardzo frustruje mnie sytuacja, w której coraz więcej ludzi wykorzystuje tę tragedię do rozpalania problemu z imigrantami. Spójrzmy na to co się zdarzyło w Manchesterze, urodzony na Wyspach terrorysta zabił wiele osób, w tym również urodzonego na Wyspach mojego brata, którego rodzina ma korzenie w Turcji i po matce ma związki z islamem. Równie dobrze role te mogły się odwrócić. Dlatego to wszystko nie jest takie jednowymiarowe – dodaje Dan.
Zauważa też radykalizację wypowiedzi polityków, po tym co wydarzyło się w Manchesterze. - Całe to gadanie o zamykaniu granic, o budowaniu murów sprawia, że widać zmianę nastawienia. Przecież zamachu dokonał terrorysta, ekstremista urodzony tutaj, w Wielkiej Brytanii. Moim zdaniem rząd i służby powinny wyciągnąć wnioski z tego, że już wcześniej docierały do nich sygnały o zachowaniu tego człowieka, mimo tego, nic z tym nic nie zrobiono – dodaje Dan.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.