Gospodarstwa domowe na Wyspach powinny się przyszykować na solidny wzrost rachunków za gaz i prąd – eksperci twierdzą, że będzie to około 40 proc. To znacznie więcej niż wyniosły podwyżki stawek ogłaszane kilka miesięcy temu przez głównych dostawców w UK. Skąd więc tak duże skoki w rachunkach? To wynik co najmniej kilku czynników.
Po pierwsze faktycznie wzrosły stawki od głównych dostawców. Po drugie na rynku powoli kończą się umowy oparte o bardzo preferencyjne, stałe stawki. Były one swojego czasu przebojem na rynku, ale ich czas już mija.
Dostawcy wprowadzili też wiele nie do końca jasnych dla przeciętnego odbiorcy zmian w sposobie wyliczania kosztów dostawy. W efekcie rachunki za gaz i prąd skoczą nawet do 40 proc, a część odbiorców, którzy w ostatnim czasie korzystali z „tanich” umów, będą musieli pogodzić się ze skokiem nawet na poziomie 60 proc.
Duża zmiana
Eksperci wyliczyli, że sporo gospodarstw domowych musi być gotowa na roczne dopłacanie do rachunków na poziomie o 300-400 funtów więcej niż do tej pory. Większość dostawców, a także mniejsi operatorzy ogłosiła podwyżki taryf na stosunkowo niewielkim poziomie – od 8 do 15 proc. Część z nich podwyżki ogłosi w ciągu kilku najbliższych tygodni.
Jednak w rzeczywistości rachunki wzrastają o wiele więcej procent. Czytelniczka „The Guardian” z Oldham poinformowała, że jej rachunki skoczyły o prawie 25 proc. Mimo, że stawka w Scottish Power nie została podniesiona aż tak wysoko.
Wszystko za sprawą nowych umów i wielu opłat dodatkowych. Część odbiorców, która do marca tego roku korzystała z preferencyjnych umów rocznie płaciła rachunki na poziomie 742 funtów. Teraz ich rachunki skoczą nawet do 1187 funtów.
Z kolei David Atfield z Londynu za prąd zapłaci o 38 proc. więcej. Emerytowany mieszkaniec stolicy nie zużywa zbyt dużo energii w swoim domu, średnio jedną trzecią przeciętnego zużycia. Ale mimo to będzie płacił więcej, bo tak wynika z nowych taryf i wyliczeń nPower. Dostawa sporo sobie każe płacić za koszty dostawy, zużycie wcale nie musi być zbyt duże.
Kolejny przykład to mieszkaniec Yorkshire. Jego rachunki skoczyły o 40 proc. Mężczyzna był klientem GB Energy i jako jeden ze 160 tys. klientów został przeniesiony do Co-operatve Energy jesienią ubiegłego roku. Zmiana nie wyszła mu na dobre.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk