Informację o przedterminowych wyborach Theresa May ogłosiła podczas wystąpienia we wtorek 18 kwietnia. Dzień później zwróci się do parlamentu o głosowanie za rozpisaniem nowych wyborów. Żeby do nich doszło, premier potrzebuje 2/3 głosów – to konieczne, by ominąć ustawowy wymóg organizacji wyborów co 5 lat.
- Gdy zostałam premierem, powiedziałam, że nie będzie wyborów do 2020 roku. Teraz widzę, że są potrzebne – mówiła szefowa brytyjskiego rządu. Jej zdaniem, w obliczu Brexitu Wielka Brytania potrzebuje jedności i silnego przywództwa. - Jeśli nie rozpiszemy wyborów dziś, gry polityczne opozycji będą trwać, a podział w Westminster wpłynie negatywnie na nasze szanse, by uczynić z Brexitu sukces – podkreśliła podczas swojego przemówienia. - Decyzję o tym, że Wielka Brytania potrzebuje nowych wyborów podejmuję z pewną niechęcią, jednak czynię to przekonana, że to niezbędna decyzja. To będzie wybór pomiędzy silnym i stabilnym przywództwem w interesie całego narodu oraz słabym i niestabilnym rządem Jeremiego Corbyna” [przewodniczącego opozycyjnej Partii Pracy – przyp. red].
Zwycięstwo Konserwatystów w wyborach pozwoliłoby Theresie May na zwiększenie liczby mandatów, przedłużenie swojej kadencji i uzyskanie większego poparcia społecznego w związku z negocjacjami w sprawie Brexitu. Ponadto ponieważ została wybrana premierem nie w wyborach powszechnych, lecz po rezygnacji poprzedniego premiera Davida Camerona, dzięki wygranej mogłaby się uwolnić od odpowiedzialności za obietnice polityczne swojego poprzednika.
Opr. kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.