Oba dokumenty powstały na zlecenie ministerstwa pracy i emerytur. Z pierwszego wynika, że osoby, które nie ukończyły jeszcze 30. roku życia, będą musiały pracować do siedemdziesiątki. Drugi raport proponuje, aby osoby, które nie ukończyły obecnie jeszcze 45. roku życia pracowały rok dłużej, czyli do ukończenia 68 lat.
Nie wiadomo jeszcze, jaką decyzję w spawie wydłużenia wieku emerytalnego podejmie rząd. Ma na to czas do maja. Ministrowie są zobligowani do tego, aby sprostać wymaganiom – z jednej strony rosnących emerytur, a z drugiej coraz większej liczbie emerytów w kraju w stosunku do osób aktywnych zawodowo.
Scenariusz najbardziej ekstremalny zakłada, że w 2054 roku wiek emerytalny zostanie wydłużony do 70 lat, a ludzie spędzą 32 proc. swojego dorosłego życia na emeryturze. Zgodnie z obecnymi planami, wiek uprawniający do emerytury państwowej w przypadku osób urodzonych po 1978 roku wzrośnie do 68 lat, z kolei na emeryturze spędzimy 33,3 proc. życia. Ekstremalny scenariusz zakłada, że może dojść do sytuacji, w której zmiana z 67 na 68 rok życia nie nastąpi jak planowano w 2044 roku, lecz o 16 lat wcześniej – w 2028. Objęłaby wtedy osoby zbliżające się obecnie do 60 roku życia.
Propozycje zawarte w pierwszym dokumencie mocno skrytykował były minister ds. emerytur Steve Webb. Jego zdaniem takie wydłużanie wieku emerytalnego nie jest najlepszym sposobem na pozyskanie dodatkowych środków na emerytury.
kk, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.