Bojowe nastawienie Hammonda z pewnością nie jest przypadkowe. Minister dał jasno do zrozumienia, że Wielka Brytania zamierza ostro walczyć o dobre warunki umowy. A w przypadku, gdy umowa nie dojdzie do skutku, to - według Hammonda - Wielka Brytania „nie wymknie się niczym zranione zwierzę”, ale „będzie walczyć dalej”. Kanclerz podkreślił, że jego rząd zrobi wszystko, co się da, aby zapewnić UK konkurencyjność na światowym rynku.
- Brytyjczycy mają walecznego ducha, dlatego w przypadku porażki, czyli nieuzyskania odpowiedniej umowy, będziemy walczyć dalej. Zrobimy co trzeba, uderzymy ponownie, aby nasza gospodarka była nadal konkurencyjna. Wyjdziemy z nowymi ofertami handlowymi do krajów na całym świecie, po to, aby móc handlować ze światowymi liderami – zapowiedział Hammond podczas rozmowy z BBC.
Taka retoryka Hammonda stoi w sprzeczności do niedawnych słów byłego premiera Johna Majora, który apelował o ostudzenie antyunijnych nastrojów w przeddzień rozpoczęcia się negocjacji. - Rząd powinien dać sobie już spokój z antyunijną retoryką, która opiera się na dość tanich chwytach i stereotypach. W zamian ministrowie powinni wyjść do ludzi z szeroką i uczciwą informacją na temat tego, jakie ryzyko niesie ze sobą Brexit – mówił Major.
Twarda postawa Hammonda bez wątpienia ma zrobić wrażenie na unijnych liderach. Z drugiej strony rząd Theresy May dostrzega pewne trudności, które mogą pojawić się podczas negocjacji umowy handlowej. Dowodem na to może być m.in. informacja podana przez „Sunday Times”, według której w budżecie znajdzie się dodatkowa kwota 60 miliardów funtów. Będzie ona przeznaczona na likwidowanie skutków „turbulencji” wywołanych rozmowami pomiędzy UK i Brukselą.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.