Nauczyciele, policjanci, pracownicy przedszkola i inne osoby pracujące z dziećmi powinni być wyczuleni na objawy, które mogą wskazywać, że dziecko jest maltretowane lub zaniedbywane. Przewiduje to projekt nowych wytycznych, opracowanych przez NICE (National Institute for Health and Care Excellence).
W dokumencie są wymienione objawy, które powinny zaalarmować osoby zajmujące się dziećmi. Należą do nich m.in.:
- niska samoocena dziecka
- brudne i mokre ubranie
- nawracające koszmary
- agresywne zachowanie
- wycofanie w relacjach
- nawykowe kołysanie ciała
- zbyt duża otwartość w stosunku do obcych
- częste przytulanie się do obcych
- uporczywe zwracanie uwagi na siebie
Automatyczne zgłoszenie
Niektóre z objawów powinny być automatycznie zgłaszane do social service – kiedy dziecko przychodzi do szkoły brudne lub z urazami lub kiedy przejawia otwarte zachowania seksualne, a jeszcze nie osiągnęło dojrzałości seksualnej.
Dr Danya Glaser, psychiatra, konsultant ds. dzieci i młodzieży, członek NICE uważa, że do oceny czy dany objaw może świadczyć o znęcaniu się nad dzieckiem należy wykorzystać oprócz wiedzy, doświadczenie i instynkt. Jej zdaniem mniej niebezpieczne jest zbyt częste zgłaszanie podejrzenia o maltretowanie dziecka niż zbyt rzadkie.
Z danych organizacji charytatywnej NSPCC wynika, że w Wielkiej Brytanii zdiagnozowano ponad 57 tys. dzieci, które potrzebują ochrony przed maltretowaniem. Jedno na 20 dzieci jest wykorzystywane seksualnie, a jedno na 14 jest ofiarą przemocy psychicznej.
Polacy w UK z pewnością doskonale pamiętają 4-letniego
Daniela Pełkę, małego chłopca, skatowanego przez matkę i ojczyma. Przez wiele miesięcy dziecko cierpiało, miało liczne ślady bicia i duszenia, jadło ze śmietników w szkole, a mimo to żadna instytucja czy osoba nie zareagowała. Gdyby choć jeden człowiek, którego Daniel spotkał na swojej drodze, głośno wyraził podejrzenie, że chłopiec jest maltretowany, być może jego życie nie zakończyłoby się tak wcześnie.
kk, MojaWyspa.co.uk