MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

01/02/2017 08:02:00

Koszmar za ścianą: uciążliwi sąsiedzi

Hałaśliwe imprezy, głośna muzyka, kłótnie. To tylko wierzchołek góry lodowej, uciążliwi sąsiedzi potrafią dać porządnie w kość. Liczba skarg systematycznie rośnie.

Jak to nie przyniesie rozstrzygnięcia, autorzy poradnika zalecają kontakt z landlordem, a w dalszym etapie skorzystanie z mediacji osób trzecich (w tym z wyspecjalizowanymi w tego typu konfliktach fachowcami). To może generować pewne koszty, ale są one znacznie niższe niż kierowanie pozwu na drogę sądową.

Kolejny etap to skarga do councilu – uzasadniona, jeśli zachowanie sąsiada jest uciążliwe albo zagraża zdrowiu bądź życiu. Na specjalnej liście, tak zwanej statutory nuisance, wymieniono między innymi: hałas (głośna muzyka i szczekanie psów), sztuczne światło (z wyjątkiem lamp ulicznych), kurz, brzydkie zapachy, insekty, dym, ulatniający się gaz. W tej instancji osoba łamiąca prawo może być ukarana mandatem w wysokości 5 tys. funtów, a jeśli problemy stwarza fabryka albo firma prywatna, kwota może zostać podwyższona czterokrotnie.

Dopiero kiedy wszystkie powyższe kroki zawiodą, powinno się – zdaniem rządowych ekspertów – wezwać policję i zgłosić sprawę do sądu.

Uff, długa i czasochłonna to procedura. Dlatego niektórzy próbują iść na skróty, jak to zrobił Michael Lawton z miejscowości Milehouse, w hrabstwie Staffordshire, który chciał swój problem rozwiązać od ręki. 54-latek obmyślił plan pozbycia się swoich sąsiadów z piekła rodem, którzy przebijali opony w jego samochodzie, wybijali mu szyby w oknach oraz rzucali jajkami w dom, w którym mieszkał. W odwecie Lawton postanowił wysadzić całą ulicę w powietrze. W tym celu podłożył ogień na pobliskiej stacji benzynowej, jednak dzięki szybkiej interwencji przechodniów nic się nie stało. Za to „wybuchowy Michael” trafił na 2,5 roku za kratki.

W bardziej cywilizowany sposób zachował się Derek Morris (55). A trzeba przyznać, że ten mieszkaniec Barrow-in-Furness w Kumbrii nie miał łatwego życia. Wszystko przez wąsy, jakie nosił, a które części sąsiadów kojarzyły się z zarostem wodza III Rzeszy Niemieckiej. To sprawiało, że wołali na niego Hitler oraz pozdrawiali nazistowskim salutem i okrzykiem „Sieg Heil”. Na nic zdały się interwencje policji, których Derek naliczył ponad 70. Po roku piekła – jak to określił – wraz z żoną Carol postanowili opuścić niezbyt gościnną okolicę. W pośpiechu sprzedali dom, tracąc na tej transakcji 20 tys. funtów, i przenieśli się w inne miejsce.

W psiej budzie

Głośne odgłosy, irytujące zachowanie, nieprzestrzeganie zasad współżycia… U podłoża międzysąsiedzkich konfliktów leżą mniejsze bądź większe przyczyny. Jednak, jak pokazuje przykład Nathana Lee Granta – nie zawsze. Ten 26-latek ze wsi Shotton Colliery, w hrabstwie Durham, miał niezłą frajdę podrzucając sąsiadowi nadpalone przedmioty. Bez powodu.

– Znalazłem częściowo zwęgloną książkę w budzie psa, spalony portfel na przedniej szybie mojego samochodu i jakąś spaleniznę w koszu na śmieci. Nagrania na kamerze, którą wcześniej zamontowałem, gdyż podobne sytuacje zdarzały się wcześniej, wykazały, że sprawcą jest Grant. Nie mam pojęcia, dlaczego to robił. Zamieszkał tu rok wcześniej, w domu swoich rodziców, z którymi zawsze żyłem w zgodzie – mówił pragnący zachować anonimowość sąsiad 26-latka. A ten przyciśnięty do muru przyznał się do zarzucanych mu czynów, za co został skazany na 16 miesięcy więzienia.

Przez długi czas przyczyn nękania przez swoją sąsiadkę nie mogła zrozumieć również emerytka Pauline Bruce z Ludlow, w hrabstwie Shropshire. Yvonne Ireland Evans wykonywała do niej głuche telefony w ciągu dnia i nocy, wykrzykiwała obelgi, krążyła wokół domu, wymachiwała pięściami, wyśmiewała się z umierającego męża Tony’ego. A przecież wcześniej były w bardzo bliskich stosunkach.

– Wydawała się bardzo miłą i uczynną osobą, jeśli mogła w jakiś sposób pomóc, to tak robiła. Przychodziła do nas na herbatę i z czasem zaprzyjaźniłyśmy się. Jednak sytuacja diametralnie uległa zmianie, kiedy zaczęłam spędzać więcej czasu z inną sąsiadką, z którą pracowałam przy projekcie ogrodniczym w pobliskim parku – opowiada Pauline.

Od tej pory zazdrosna Yvonne zaczęła ją prześladować. Po kilku interwencjach policji sprawa trafiła do sądu, który uznał kobietę winną uporczywego nękania i skazał na 100 funtów grzywny. Jednocześnie podpisała zobowiązanie, że będzie się trzymała z daleka od rodziny Bruce, ale nie dotrzymała słowa. Wielokrotnie niepokoiła swoją byłą przyjaciółkę, lżyła też jej syna Johna, atakując go werbalnie i fizycznie.

– Nie ukrywam, że bałam się o nasze życie, wydawało się, że ten koszmar nigdy się nie skończy. Dopiero po siedmiu latach ta nieobliczalna kobieta dostała nakaz eksmisji i w końcu, kiedy się wyprowadziła, odetchnęliśmy z ulgą. Szkoda, że mój mąż Tony nie dożył tej chwili – mówiła Pauline Bruce w telewizji Channel 5, w programie „The nightmare neighbour next door”…

Piotr Gulbicki, Cooltura
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska