Świadkom historii towarzyszyli im m.in. Premier RP Beata Szydło, przedstawiciele władz państwowych Polski, ambasadorowie i dyplomaci, przedstawiciele duchowieństwa, władz regionalnych, samorządów, pracownicy muzeów i miejsc pamięci.
– Od 72 lat ten dzień, 27 stycznia, jest dniem wyjątkowym. Jesteśmy w miejscu, które trudno jest nazwać i trudno je zdefiniować. Różnie jest określane. Jedni określają to, co się tutaj wydarzyło jako wielką tragedię, Golgotę, inni mówią o fabryce śmierci, ale żadne w tych słów tak naprawdę nie oddaje tego, co tutaj miało miejsce. Nigdy tego zła, które się tutaj wydarzyło, nie odda żadne słowo. Tutaj człowiek drugiemu człowiekowi odebrał człowieczeństwo. Odebrał nie tylko życie, ale odebrał wszystko to, co definiuje nas jako ludzi – powiedziała premier RP Beata Szydło.
– Chcę, aby dzisiaj, z tego miejsca, z miejsca kaźni, zagłady wszystkiego, co ludzkie, popłynął jeszcze raz ten głos. To, co się wydarzyło w niemieckim obozie zagłady, to było zło. To było zło podstępne, okrutne niewyobrażalne. Zło, które można pokonać tylko dobrem – dodała.
– Pamięć i prawda – to jest nasze zadanie, to jest broń przeciwko złu. I ta prawda musi być głośno powiedziana, by nigdy nie próbowano jej zmienić w kłamstwo, które próbuje być alibi dla zła. Oświęcim, Brzezinka, Harmęże, Pławy – to były polskie miasta i wsie. Tutaj żyli Polacy, polskie rodziny, które zostały wypędzone ze swoich polskich domów. I tutaj, na tych miejscach, tych polskich domów powstał niemiecki obóz zagłady. To jest prawda, o której musimy mówić. Prawdy nie można się bać i nie można jej wyprzeć – podkreśliła Beata Szydło.
W czasie obchodów głos zabrało dwoje więźniów Auschwitz, Batszewa Dagan oraz Bogdan Bartnikowski.
Batszewa Dagan urodziła się w 1925 r. w Łodzi jako Izabella Rubinstein. Po wkroczeniu Niemców uciekła z rodziną do Radomia. W 1942 r. uciekła z getta radomskiego i dzięki fałszywym dokumentom przedostała się na teren Niemiec. Po kilku miesiącach została aresztowana i deportowana do Auschwitz, gdzie przebywała do początku 1945 r., kiedy wraz z innymi więźniarkami została ewakuowana do Ravensbrück, a później do Malchow. 2 maja 1945 r. została wyzwolona przez armię brytyjską.
– Jestem w saunie w miejscu, w którym zamieniano człowieka w więźnia. A jak to było. Przyszłam młoda dziewczynka z warkoczami na głowie, wytatuowali mi numer na moim lewym przedramieniu. Ja widzę tutaj mnóstwo pasiaków, a nie było wtedy dosyć pasiaków i dostałam mundur krasnoarmieńca, znaczy mundur spodnie, bluzę i dwa lewe trepy holenderskie. A na głowie ogolonej miałam szmatę. I to byłam ja. A jak się widziałam, jak się mogłam poznać. Patrzałam się przez okna i widziałam sylwetkę o mojej osobowości – wspominała Batszsewa Dagan.
– Teraz żyję, przeżyłam, dożyłam, być z wami 72 lata po. Powiem, że to jest wielkie uczucie szczęścia, bo życie jest najpiękniejszym podarkiem, jakie możemy dostać – powiedziała.
– Po wyzwoleniu byłam w Belgii, później pojechałam do Palestyny. Na początku mojej kariery zawodowej byłam przedszkolanką. Czy Auschwitz wpłynął na moje życie? Owszem tak. Wpłynął na wybór zawodu. Bo wierzę, że wychowanie jest kluczem wszystkiego. Jak można wychować dzieci wychować na ludzi, którzy umieją rozróżnić między dobrem a złem – mówiła była więźniarka.
Bogdan Bartnikowski urodził się w Warszawie w 1932 r. Na początku sierpnia 1944 r. brał udział w Powstaniu Warszawskim, za co 12 sierpnia 1944 r. został wraz z matką wywieziony do Auschwitz. W styczniu 1945 r. został wywieziony do Blankenburga, gdzie do czasu wyzwolenia w kwietniu tegoż roku pracował przymusowo przy odgruzowywaniu niemieckiej stolicy.
– Ja jestem numer 192 731. Mam obok numeru czerwony winkiel z literą „P”. Wszystko to razem oznacza, że jestem Polnische bandite aus Warschau. Mam 12 lat i jestem polskim bandytą z Warszawy. Dwa dni wcześniej, zanim dostałem ten numer, miałem jeszcze rodziców, miałem dom. Żyłem jak w trudnych warunkach okupacji, można powiedzieć, w miarę spokojnie. Ale to wszystko było dwa dni temu, ale dzisiaj mam 12 lat i od dwóch dni jestem w Birkenau. Tym korytarzem długim idę, a właściwie drepczę w tłumie nagich, brudnych, spoconych kobiet, które razem ze mną przyjechały tu z warszawskiej Woli i Ochoty w nocy z 11 na 12 sierpnia 1944 roku – mówił Bogdan Bartnikowski.
– Ja dostałem plakietkę, na której jest napisane gość honorowy. Ja się nie czuję gościem honorowym. Ja tu się czuję zawsze byłym więźniem albo więźniem. Bo ja jak idę tym korytarzem, tak jak teraz wchodziliśmy, to ja idę dalej goły. Tak jak wtedy, bo to jest w mojej pamięci. Nie tylko w mojej. Jak rozmawiam z kolegami z Birkenau, my wszyscy jesteśmy naznaczeni do śmierci prawdopodobnie tymi okrutnymi przeżyciami. Ja tu nie jestem gościem. Ja tu przyjeżdżam, ja tu muszę przyjeżdżać, by dawać świadectwo prawdzie, mówić o tej historii tragicznej, mówić o tym, co tu się działo. Nie tylko ja, więcej nas tu przyjeżdża. To są dla nas trudne chwile – podkreślił.
Minister Wojciech Kolarski z Kancelarii Prezydenta RP powiedział: – Celem Niemców było całkowite zniszczenie narodu żydowskiego oraz zniewolenie i bezwzględna eksploatacja narodów słowiańskich. Okrucieństwo i zbrodnie hitleryzmu są niewyobrażalne. W obliczu cierpień i śmierci, zadanych milionom ludzi, stajemy przerażeni ogromem zła. Nie wolno jednak zamykać na nie oczu. Stając w tym miejscu, trzeba zdobyć się na odwagę patrzenia z największą uwagą. Odwagę poznawania prawdy i niesienia jej całej ludzkości. Bo prawda o zagładzie, prawda o Auschwitz są konieczne, aby nic podobnego już nigdy w przyszłości nie mogło się powtórzyć.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.