Poranne godziny szczytu i paraliż metra sprawiły, że prawie 4 miliony ludzi szukało możliwości dotarcia do celu autobusami, samochodami lub pociągami. Zamknięta jest większość stacji metra w śródmieściu Londynu, a przedstawiciele Transport for London ostrzegają, że w ciągu dnia liczba zamkniętych stacji będzie rosnąć.
24-godzinny strajk rozpoczął się w niedzielę 8 stycznia – ogłosiły go dwa największe związki zawodowe RMT i TSSA. O co poszło tym razem? Powód jest dobrze znany i wielokrotnie opisywany. Związkowcy nie zgadzają się na część reform szykowanych przez Transport for London. Chodzi głównie o unowocześnienie stacji poprzez zastąpienie tradycyjnych kas biletowych nowoczesnymi automatami. Operator planuje też zmniejszenie zatrudnienia na kilku najważniejszych węzłach przesiadkowych.
Na razie z planów niewiele wychodzi, bo torpedują je związkowcy. Zazwyczaj w formie tego rodzaju strajków jak dzisiejszy. Już w niedzielę na stronie Transport for London można było przeczytać ostrzeżenie dla mieszkańców Londynu, w którym czytamy, że korzystanie z metra w popołudniową niedzielę i poniedziałek będzie „mocno utrudnione”, a spora część stacji będzie po prostu zamknięta.
- Związkowcy naprawdę nie mają powodu do chwytania się za tego rodzaju rozwiązania – mówił brytyjskim mediom Steve Griffiths z London Underground – Od dawna mówiliśmy o potrzebie zatrudnienia nowych osób na stacjach, ale najpierw musimy przeprowadzić odpowiednie reformy. Docelowo w metrze będzie pracować więcej ludzi. W tym roku przybędzie łącznie 600 osób, już teraz jesteśmy w trakcie rekrutacji około 200 osób.
Strajki w metrze są coraz mniej rozumiane przez mieszkańców stolicy. – Poranne stanie w kolejce do autobusu. Normalnie o tej porze byłbym już prawie w pracy. Trochę rozumiem strajkujących, ale generalnie ich działanie dla ludzi nie ma sensu. Widać, że coraz więcej ludzi ma tego dość, a reputacja związkowców spada – mówi 27-letni Michael Gunning.
Część stacji metra działa normalnie, jednak większość w centrum jest nieczynna. Zanim wyruszymy w podróż warto śledzić na bieżącą sytuację, np.
tutaj.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.