MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

09/01/2017 08:00:00

Felieton: Odlot na pigułce

Felieton: Odlot na pigułceWładza od zawsze lubiła zaglądać do naszych portfeli, od pewnego czasu lubi podglądać, co robimy w życiu prywatnym, nadchodzą jednak czasy, kiedy szafarze ludzkich losów zapuszczą żurawia do naszych wnętrzności.
Jako zdeklarowany realista głęboko wierzę w prawo Murphy'ego: co może pójść źle, z pewnością pójdzie źle. Jako osoba wierząca w Opatrzność nie odnoszę go jednak do życia jednostkowego, a jedynie do całego świata. Jakoś mi z tym raźniej i ciut weselej – nawet jeśli powyższą „filozofią” wikłam się w sprzeczność.

Ponieważ od dłuższego czasu z niepokojem obserwuję szeroko pojętą teraźniejszość, prawo Murphy'ego rysuje mi w głowie jeszcze bardziej niepokojące wizje przyszłości. Co rusz trafiam na rozmaite doniesienia, które – szczególnie potraktowane zbiorczo – wskazują na bardzo ponure zmiany zachodzące w świecie i poważne tarapaty czekające gatunek ludzki.

Na jedno z takich doniesień, które przyprawiło mnie o skurcz żołądka, natrafiłem w pogodnym zazwyczaj serwisie dilującym okazjami lotniczymi: Fly4Free.pl. Nie podaję linku, bo historia jest wyciągnięta z brytyjskich serwisów, które rozpisywały się o sprawie nieco szerzej. Otóż największe linie lotnicze na Wyspach, British Airways, złożyły wniosek patentowy w brytyjskim urzędzie własności intelektualnej (Intellectual Property Office) dotyczący „systemu kontroli środowiska podróży pasażera”. Pod tą ogólnikową nazwą kryje się pomysł rodem z historyjek science-fiction – ale przecież od pewnego czasu rzeczywistość coraz bardziej przebija wynalazki fantastów.

Ów system kontroli to po prostu elektroniczna pigułka, którą pasażerowie mieliby połykać przed wejściem na pokład samolotu. Ustrojstwo ma być wyposażone w czujniki informujące o samopoczuciu podróżującego na podstawie takich parametrów, jak temperatura ciała, tętno, kwasowość treści żołądkowych i Bóg wie, co jeszcze. Dane te byłyby przesyłane bezprzewodowo do komputera pokładowego, który w odpowiedni sposób interpretowałby te informacje – i wydawał zalecenia odnośnie sposobu postępowania z pasażerem.

Po zapoznaniu się z podobnym pomysłem człowieka oczywiście nachodzi myśl, czy to aby Prima Aprilis się nie pospieszył, a może to bajeczka zarzucona przez jakiś serwis typu spoof news. A jednak nic na to nie wskazuje, z wyjątkiem niecodzienności pomysłu. Tym bardziej że dokumentacja projektu dostępna jest na stronie IPO. Wszystko to opakowane zostało w hasła optymalizacji warunków podróży, bezpieczeństwa, personalizacji komfortu i tym podobny bełkot sprzedażowy.

Ufam, że część osób zaangażowanych w ten i podobne projekty daje wiarę tego typu mętnym tłumaczeniom na użytek urzędników, public relations oraz ogólnego miłego nastroju. Ufam, bo mam świadomość, że większość ludzi uczestniczących w rozwijaniu wynalazków „ułatwiających życie”, a jednocześnie zagrażających różnym aspektom tegoż, nie zdaje sobie za bardzo sprawy z tych zagrożeń i zwyczajnie je bagatelizuje. W końcu mają do odbębnienia robotę na swoim odcinku, za którą dostają sowitą wypłatę, a na całą resztę kładą, powiedzmy, wielki ignor.

To samo dotyczy osób pracujących dla koncernów zbrojeniowych, „wielkiej farmacji”, bankowości „inwestycyjnej” itd. Tym niezbyt przytomnym moralnie stadkiem zarządzają tuzy, które mają nieco bardziej złowieszcze plany biznesowe i społeczne. Patenty w rodzaju wyżej opisanego to w końcu tylko drobiazg – choć jakże efektowny – z całej gamy rozwiązań, które czynią i będą czyniły nasze życie coraz bardziej podległym zewnętrznemu nadzorowi i sterowaniu. Trzeba mieć naprawdę wiele dobrej wiary, by sądzić, że to tylko wypadkowa procesów rynkowych, a nie starannie opracowany plan na przyszłość świata.

Jeśli przypadkiem zastanawiacie się, dokąd to wszystko zmierza i jaki jest kres tych „innowacji”, to mam pewną sugestię. Otóż sądzę, że zwieńczeniem postępu jest pozbawienie człowieka wolnej woli. W sposób zupełny i ostateczny, czyli w sensie duchowym, intelektualnym i biologicznym – bo wolna wola (wiem, że niektórzy i tak nie wierzą w jej istnienie – ich sprawa) pewnie jest jakoś osadzona w strukturach naszego mózgu.

W końcu cała historia ludzkiej cywilizacji to – w ujęciu klasowo-społecznym – zabawa w panów i niewolników. Współczesna technologia umożliwia doprowadzenie tej ciuciubabki do nieodwołalnego finału. Tak że nie będzie już można krzyknąć „bite gary” i zrestartować grę.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

galadriel

821 komentarz

9 styczeń '17

galadriel napisała:

Ja bym na ta podroz samolotem wolala tabletke nasenna. W razie czego przespisz katastrofe, a jesli sie uda doleciec, to przynajmniej zaoszczedzi sobie czlowiek nerwow. Taki Zopiclone, albo Lorazepamik zamiast spozywki i kosmetykow. Dobry pomysl.

No tak. Ci od wolej woli nigdy nie mogli przelknac operant conditioning...

: 8

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska