Eksperci z firmy Inrix przeanalizowali natężenie ruchu w 123 największych miastach w krajach należących do UE – w tym m.in. w Londynie, Paryżu czy Hamburgu. Okazało się, że brytyjskie drogi należą do najbardziej zatłoczonych w całej UE.
Fachowcy doszukali się na Wyspach ponad 20 tysięcy tzw. „traffic hotspots", czyli miejsc, gdzie ruch samochodowy jest niepokojąco duży. Dla porównania takich hot spotów jest dwukrotnie mniej w zarówno w Niemczech, jak i we Francji.
Według metodologii Inrix, miejsce staje się drogowym hot spotem, kiedy kierowcy z uwagi na korki muszą zredukować prędkość o 65 proc. na przynajmniej dwie minuty. Badania przeprowadzono we wrześniu tego roku przy użyciu najnowocześniejszej technologii satelitarnej i mobilnej.
Londyn i Szkocja
Brytyjski rząd niedawno zapowiedział przekazanie ponad 1,3 mld funtów na udrożnienie ruchu samochodowego na najbardziej zakorkowanych odcinkach. A jest co robić, skoro w UK doliczono się ponad 20 tys. drogowych hot spotów. W Niemczech jest ich dużo mniej – bo tylko 8,5 tys., we Włoszech 5 tys., a w Hiszpanii zaledwie 2,3 tys.
W Wielkiej Brytanii kierowcy mają do czynienia z największym ruchem na trasie M25 oraz A720, czyli obwodnicy Edynburga. Każdego dnia po M25 przemieszcza się 250 tys. samochodów. Jeśli chodzi o listę miast w UK, które przodują z korkami ulicznymi i drogowymi hot spotami to prowadzi oczywiście Londyn, za nim Edynburg, następnie Glasgow, Birmingham, Manchester, Bristol, Leeds, Cardiff, Bradford i Belfast.
Zapowiadane przez rząd inwestycje dają kierowcom pewne nadzieje, że lepsze. We wrześniu kanclerz Philip Hammond zapowiedział dodatkowe 1,3 mld do wydania. To pierwsza tak duża dotacja od lat, miejmy nadzieję, że środki trafią w te miejsca, gdzie sytuacja na drogach jest faktycznie najpoważniejsza.
Minister transportu Chris Grayling zapewnia, że na inwestycje przekazywane są rekordowe kwoty. – Łącznie na te cele wydamy ponad 23 mld funtów. Chodzi o to, aby kierowcy mogli się przemieszczać szybko i bezpiecznie.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk