Zaczynają od początku i nie zawsze tak, jak sobie zaplanowali?
Tak, często zderzenie z rzeczywistością weryfikuje przygotowanie do powrotu, samą decyzję i sytuację. To także dotyczy dzieci. W jednej z polskich szkół w tym roku dyrektor zapisał 10-letnią Polkę mieszkającą całe życie w Wielkiej Brytanii, do szóstej klasy szkoły podstawowej razem z 11 i 12-latkami. Dziecko zgodnie z sugestią rodziców powinno być w klasie niższej. Z naszą pomocą dziewczynka zgodnie z wola rodziców została przepisana do klasy czwartej. Taka uczennica podobnie jak inni powracający uczniowie, może skorzystać z zajęć wyrównawczych. Maksymalnie jest to 5 godzin w tygodniu, ale optymistyczne jest to, że na ogół w młodszych klasach wystarczy jedna lub dwie, i dziecko zaczyna dorównywać poziomem edukacji swoim kolegom i koleżankom. I na tym skończyłabym wymieniać wsparcie polskiej szkoły, ponieważ szkoła w Polsce nie oferuje już właściwie żadnej pomocy. Z tego powodu stworzyliśmy listę dobrych praktyk dotyczących powrotów dzieci i przekazujemy ją wszystkim zainteresowanym. To, czy szkoły potraktują temat powrotu poważnie, niestety zależy wciąż od tych szkół, ich dyrektorów oraz nauczycieli i od ich dobrej woli. Ostatnio usłyszałam od pedagoga jednej z warszawskich szkół, że się za bardzo przejmujemy dziećmi migrującymi i w innych krajach mniej się tym przejmują. Jak widać z tej wypowiedzi jest dużo w Polsce pracy na tym polu. Są również i dobre informacje: dziewczynka po powrocie z Irlandii została w jednym z mniejszych miast przywitana niemal „chlebem i solą”, były ciasta, wspólne spotkanie dzieci i rodziców, powitanie potwierdzające staropolską gościnność. A takie działania nie są zapisane w ustawie ani rozporządzeniu, tu zadziałała zwykła empatia i życzliwość.
A może to rodzice powinni tez zaangażować się na tym polu?
Od nauczycieli słyszymy, że rodzice nie przygotowują dzieci do szkoły polskiej, a rodzice czasem nawet nie wiedzą, że mogliby, że należy, że to ważne, a czasem - co mnie osobiście przeraża - wysyłają do babci nastoletnie dziecko z powrotem do Polski, do małej miejscowości, gdzie raczej otrzyma wątpliwe wsparcie i zrozumienie, a sami pozostają za granicą. Obecność wspierającej rodziny w tym czasie jest bardzo ważna. Ktoś mi powiedział w czasie naszych dylematów powrotowych: „nieważne gdzie, ważne, żeby razem” i tę myśl przekazuję dalej.
Działamy po to, żeby wzbudzić empatię, zrozumienie i zainteresowanie w polskich szkołach dla takich rodzin oraz ich dzieci. Uświadomić problem, być rzecznikiem powracających. Ważne, że mają teraz do kogo się zwrócić, poradzić, bo my nie mieliśmy takiej szansy po powrocie, a minęło od tego czasu 5 lat.
A pomoc w innych aspektach?
Polacy pytają o pracę, edycję CV i sprawdzenie, czy ich dokumenty są zgodne z polskimi standardami. Pomagając wykorzystujemy sieć naszych kontaktów. Gromadzimy informacje, szukamy odpowiedzi na zadawane pytania, staramy się pomóc w znalezieniu klucza do rozwiązania każdego problemu.
Jeśli ktoś pyta o przełożenie stażu pracy na Wyspach na warunki polskie, spawy dotyczące kredytów i zadłużeń, składek emerytalnych, to...
Każdy przypadek wyjaśniamy indywidualnie, pytamy dokładnie czego dotyczy sprawa i przekierowujemy na ogół do specjalistów/urzędów już odpowiedzialnych za daną dziedziną. W Polsce prawo jest dość niejasne, często te same zapisy interpretowane są różnie przez różne osoby, dlatego trudno brać nam odpowiedzialność za ostateczne wyjaśnienia i formalności. Każdy przykład jest bardzo indywidulany, ale jeśli tylko mieliśmy już podobny przypadek, pamiętamy kto np. wrócił do Polski na emeryturę z danego kraju, to możemy takie osoby skontaktować. Założeniem naszej działalności było jednak głównie wsparcie dobrymi praktykami, rozwiązaniami, które już się sprawdziły i możemy to potwierdzić.
Jeśli chodzi o rynek pracy w Polsce to wykształcone osoby, które pracowały na stanowisku zgodnym ze swoim wykształceniem znajdą raczej pracę, zwłaszcza w dużych miastach. Informatycy są rozchwytywani. Ci, którzy dłużej pracowali poza swoim zawodem mogą pomyśleć np. o własnej działalności gospodarczej w której wykorzystają potencjał zdobyty za granicą, coś, czego w Polsce jeszcze nie ma. Chociaż to też nie jest łatwy kawałek chleba.