
Z Aleksandrą Mościcką, która wspiera Polaków powracających do kraju w ramach projektu „(Z)Powrotem w Polsce”, współfinansowanego przez Senat RP w ramach sprawowania opieki nad Polonią i Polakami za granicą, rozmawia Małgorzata Bugaj-Martynowska.
Jakie działania Państwo podejmują na rzecz Polaków, którzy chcą wrócić do Polski?
W pełni wspieramy powroty Polaków z emigracji do kraju, przedstawiamy i przybliżamy realia, które czekają na powracających. Uczulamy i wskazujemy na najważniejsze punkty wiążące się z podjęciem decyzji o powrocie. Drugi aspekt projektu to wzmacnianie więzi Polaków mieszkających za granicą z Polską przez kontakt z tymi, którzy już powrócili. W ramach przedsięwzięcia wspieramy w szczególny sposób dzieci – wiele z nich urodziło się za granicą, Polskę znają tylko z pobytów podczas świąt i wakacji, dlatego do takiego powrotu, a właściwie przyjazdu, należy się przygotować.
Myśląc o powrocie do Polski trzeba mieć plan...
Trzeba sprawdzić, ile potrzebne nam będzie na życie, za co się utrzymamy, gdzie będziemy mieszkać, jeśli z dziećmi to czy zadbaliśmy o to, by chodziły do polskiej szkoły? Czy dzieci nauczyły się pisać i czytać po polsku? Im pociechy są młodsze, tym różnice programowe między polską a brytyjską szkołą są mniejsze, więc trudności w szkole podstawowej powinno być mniej.
Pierwszy rok po powrocie jest niełatwy. Podobnego szoku powrotnego doświadczają raczej wszyscy powracający na całym świecie, też Amerykanie powracający do USA czy Węgrzy powracający do swojego kraju. Zderzenie z Polską może być trudniejsze, bo ogólnie nasza jakość życia w kraju jest jednak niższa niż w Wielkiej Brytanii, chociaż jeśli weźmiemy pod uwagę aspekt bycia u siebie, bliskości rodziny, przyjaciół, a nawet klimatu..., to można o tym dyskutować.
Jak duży procent Polaków wraca z Wysp do Polski?
Nie mamy takich danych, ale nawet jak w skali roku byłby to 1 proc. Polaków, którzy wracają, to z samej Wielkiej Brytanii wróciłoby prawie 10 tys. osób. Ostatnio prowadziłam szkolenia związane z powrotami w wielu miastach w Polsce i otrzymaliśmy informacje, że niemal w każdej szkole w naszym kraju znajdują się uczniowie powracający z zagranicy. To daje obraz całej Polski, w której są powroty. Miast w Polsce mamy 919, w wielu znajduje się po kilka, kilkanaście szkół, w dużych miastach po kilkaset, wnioski o skali powrotów nasuwają się same.
Do tego nie bez znaczenia jest Brexit.
Trudno nam się wypowiedzieć, ale nastroje są na pewno bardziej powrotowe niż w zeszłym roku. Na pewno interesują się tym tematem media. W naszych działaniach najwięcej jest do tej pory osób, które powróciły z Wielkiej Brytanii, też pewnie dlatego, że to tam wyjechało najwięcej Polaków po 2004 roku. Niekoniecznie przypisywałabym powroty Brexitowi. Z drugiej strony wczoraj usłyszałam od znajomej, że myśli poważnie o powrocie do Warszawy z Londynu, bo boi się teraz mówić po polsku w metrze i nastrój niechęci do Polaków jest wyczuwalny…
Powody powrotów są najróżniejsze. Każdy ma swój powrót, ale przeważają powody rodzinne, chęć bycia u siebie, wychowanie dzieci w Polsce, starzejący się rodzice. Raczej nie pojawia się aspekt ekonomiczny, chociaż znam osoby, które wróciły ostatnio z Wielkiej Brytanii do Polski, ze względu na dobrą pracę, swoją wręcz wymarzoną dla nich i to właśnie w Polsce.
Jedno ze spotkań w ramach projektu „(Z)Powrotem w Polsce”
Przeniesienie swojego ośrodka życiowego do innego kraju to duże wyzwanie. Czego się obawiają się Polacy?
Tego, czy będą mieli w Polsce pracę, czy znajdą szkołę dla swoich dzieci. Niepokoi ich inny system edukacji i fakt, że ich dzieci nawet jeśli były uczniami polskich szkół sobotnich, to i tak parę godzin lekcji po polsku to jest mało w porównaniu z tym, co ich rówieśnicy robili w tym czasie w Polsce Wśród innych obaw znajdują się takie zwyczajne, ludzkie odczucia. Obawiają się, czy będzie się im podobało, czy się przyzwyczają do innych warunków życia, czy wreszcie w nowym środowisku zaadoptują się ich dzieci, dla których to bardzo często nie jest powrót, lecz po prostu emigracja.