MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

21/11/2016 06:38:00

Felieton: Czym się różni prawica od lewicy?

Felieton: Czym się różni prawica od lewicy?Prawica i lewica to terminy, które w dużym stopniu wytyczają ramy współczesnej debaty politycznej. Jednak większość napastowanej nimi publiczności nie jest w stanie ich zdefiniować i pewnie w ogóle słabo je rozumie.
To będzie krótka rozprawka na temat dwóch podstawowych pojęć współczesnego dyskursu politycznego – czyli całej tej paplaniny, wokół której buduje się konflikty społeczne. Nie będę sięgał do klasyków, bo ani ich znam, ani mi się chce. Opowiem o tym, jak ja to widzę, co będzie o tyle bardziej wartościowe, że żyję tu i teraz, a klasycy żyli tam i wtedy. No więc sprawy mają się tak.

Według rozróżnienia lumpeninteligenckiego, w nurcie michnikowskim, prawica to po prostu kryptofaszyści, naznaczeni mentalnością plemienną i wiarą w narodowo-katolicki zabobon. Lewica zaś to synonim postępu, opisywanego mętnymi pojęciami tolerancji, nowoczesności, społecznej sprawiedliwości i tak dalej w ten deseń. Według rozróżnienia podobnej klasy intelektualnej, tyle że ukutego z drugiej strony koryta – prawica to praworządność oparta na fundamencie narodowym i wyznaniowym z domieszką socjalu, zaś lewica to zwykła komuna naszpikowana ruskimi agentami.

Oczywiście są również inne interpretacje tej zabawnej dychotomii, często zresztą celniejsze. Jedną z nich właśnie chciałem zaproponować. Dychotomia jest zabawna, bo, tak po prawdzie, istnieje głównie w rozmowach o niej a nie w rzeczywistości. Znakomitą ilustrację pozorności jej istnienia stanowi europejski podział na socjalistów, wysługujących się finansjerze, i chadeków (chrześcijańskich demokratów), którzy nie potrafią się przeżegnać. Podobnie rzecz się ma w USA, państwie stworzonym przez wielki kapitał, w którym kabaret władzy raz odgrywają demokraci a raz republikanie. W Polsce jest tylko nieco inaczej, ze względu na lokalną specyfikę (kulturową, historyczną, geopolityczną itd.), ale różnica dotyczy raczej sztafażu niż istoty rzeczy. A istota rzeczy, w moim przekonaniu, jest następująca.

Konflikt między prawicą a lewicą to – w istocie swej – konflikt między dwiema wartościami: wolności i bezpieczeństwa. Prawica, co do zasady, postuluje, że wolność jest ważniejsza niż bezpieczeństwo. Lewica – zupełnie odwrotnie. Konsekwencją postulatu wolności jest postulat radykalnego uproszczenia prawa i ograniczenia biurokracji: tak, aby urzędnicy mieli jak najmniejszy wpływ na nasze życie. Prawica wychodzi bowiem z założenia, że społeczeństwo to organizm, który jest swojego rodzaju homeostatem: ma zdolność do samoregulacji, przywracania się do stanu równowagi i potrafi świetnie funkcjonować, jeśli nikt nie próbuje mu w tym przeszkodzić.

Można to porównać do medycyny holistycznej, która ogranicza sztuczną ingerencję w organizm, kładzie nacisk na profilaktykę, a choroby leczy „systemowo” – uwzględniając współzależność różnych funkcji organizmu. Analogicznie, prawica uważa, że ingerencje w życie społeczne, szczególnie w aspekcie gospodarczym, są szkodliwe, ponieważ naruszają równowagę systemu. Dlatego, zdaniem prawicy, obecnej sytuacji gospodarczo-politycznej świata Zachodu nie da się naprawić przez mnożenie reform i pozorowanych „dobrych zmian”, a jedynie przez działanie systemowe, czyli całościowe.

Nie znaczy to, że prawica neguje rolę państwa. Twierdzi jednak, że powinno ono być państwem minimum, sprawującym kontrolę nad kluczowymi aspektami funkcjonowania społeczeństwa, np. związanymi z bezpieczeństwem wewnętrznym. Nie oznacza to oczywiście gwarancji socjalnych. Bo w parze z wolnością idzie odpowiedzialność. Człowiek ma wolną wolę i jest w stanie podejmować decyzje, a następnie ponosić ich konsekwencje. W najprostszym sensie: praca przynosi dobre owoce, bumelka – wręcz przeciwnie. Nie ma żadnych podstaw do tego, by zmuszać ludzi, którzy poświęcają się twórczemu wysiłkowi, do utrzymywania darmozjadów. Jednak ci, którzy wzbogacają się dzięki swojej pracy, mogą okazać dobrą wolę, pomagając słabszym za pośrednictwem rozmaitych akcji charytatywnych. Prawica uważa, że na tej dobrej woli można polegać – bez jej „dekretowania”. Dlaczego? To chyba kwestia filozofii człowieka: ludzie po prostu są z natury współczujący i dobrzy – tyle że dobrzy niewystarczająco, dlatego często popełniają błędy i czynią zło. Jednak mają w sobie wystarczający zmysł wspólnotowości, by dzielić się z potrzebującymi, kiedy sami się „najedzą”.

Z przeciwnych założeń wychodzi lewica. Uznaje ona, że potencjał do czynienia zła jest w człowieku na tyle duży, że najlepiej ubezwłasnowolnić to myślące zwierzę za pomocą systemu nakazowo-rozdzielczego – tylko w ten sposób można zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom życia społecznego, którzy z natury skłonni są skakać sobie do gardeł lub piętnować określone grupy społeczne. Kto ma stworzyć ów bezpieczniacki system? Społeczna elita, niekonstytucyjna i nieformalna „rada mędrców”, wytyczających kierunki rozwoju cywilizacji. To współczesna wersja platońskiej wizji państwa totalitarnego. W czasach niedawnych lansował ją m.in. pisowczyk Ludwik Dorn, który zaproponował, by oddać stery władzy w Polsce w ręce stu prawych mężów stanu – z nadzieją, że jej nie zawłaszczą lub nie dadzą się zinstrumentalizować obcym siłom.

Niestety konsekwencją takiego mędrkowania i wytaczania torów postępu jest postępująca globalna niewola. System, w którym ludzi pozbawia się nie tylko ich dorobku, ale również możliwości samostanowienia i kierowania własnym losem. Dokonuje się tego na szereg drobnych sposobów, które sumują się w dość parszywy model życia w warunkach przerostu władzy państwa nad obywatelem. Dlatego lewica, jako kierunek myślenia politycznego, jest z gruntu zła – w sensie błędnej oceny mechanizmów życia społecznego, szkodliwości postulowanych rozwiązań, a być może również w sensie moralnym, wynikającym ze stopniowego ograniczania wolnej woli jednostek. Jedynym wartościowym aspektem tej para-formacji światopoglądowej jest wrażliwość społeczna i wyczulenie na nierówności ekonomiczne. Tyle tylko że te cechy lewicy manifestują się głównie na jej krawędziach – i przyjmują zwykle formę poronionych postulatów politycznych.

No i taka to rozprawka. Dosyć zresztą akademicka, bo zbliżamy się do momentu dziejowego, w którym wszelkie podziały na lewo, prawo, a nawet środek zostaną unieważnione. A to wskutek przeorania świata przez technologię, która do imentu przeorganizuje politykę, gospodarkę i życie społeczne – na modłę przypominającą wizję rodem z „Matrixu”.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

henioboy

187 komentarzy

28 listopad '16

henioboy napisał:

A mnie bawi, jak dziennikarze mówiąc o PiSie mówią prawica. Toż PiS to bolszewizm w najczystszej postaci. Są bardziej lewicowi od samej lewicy. Uważam,że w Polsce prawica to tylko Korwinowcy i jemu podobni.

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

21 listopad '16

galadriel napisała:

Najbardziej podoba mi sie jak tlumaczysz chadecje w nawiasie. Czyli tak oceniasz swoich czytelnikow, nalezy wytlumaczyc.

A jak opiszesz podzial na gruncie UK?
https://www.youtube.com/watch?v=d0nERTFo-Sk

Ingerowac, czy nie ingerowac oto jest pytanie!

: D

Zagadka/ ciekawostka historyczna:

kto wie skad w ogole wziela ta kategoryzacja na strone lewa i prawa?

: )

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska