May ukróciła też spekulacje na temat ewentualnych przedterminowych wyborów. Jej zdaniem kolejne wybory „powinny” mieć miejsce zgodnie z planem w 2020 roku. Szefowa brytyjskiego rządu potwierdziła również, że rada ministrów będzie się formalnie odwoływać od wyroku Wysokiego Trybunału w sprawie uwzględnienia zgody parlamentu na wystartowanie z Brexitem.
Premier podkreśliła, że w przypadku odrzucenia apelacji rządu i podtrzymania wyroku, sędziowie powinni tym razem dokładnie określić mechanizm głosowania w parlamencie nad sprawą Brexitu. Jak pisaliśmy, w ubiegły czwartek Wysoki Trybunał orzekł, że parlament powinien wyrazić zgodę na uruchomienie procedury zawartej w artykule 50 traktatu lizbońskiego -
klik.
Przedstawiciele Partii Pracy już teraz zadeklarowali, że nie zamierzają opóźniać Brexitu w parlamencie. Nie chcą w ten sposób konfrontować się z wolą mieszkańców UK, którzy w czerwcu jasno określili swoje stanowisko. Tymczasem rząd cały czas przekonuje, że głosowanie w parlamencie jest zbędne, a zdaniem May jej ekipa ma wystarczające umocowania prawne, aby rozpocząć negocjacje z Unią Europejską. Formalna apelacja traf do Wysokiego Trybunały w grudniu.
- Nadal pracujemy nad przygotowaniami do negocjacji. Jestem przekonana, że do końca marca będziemy w stanie rozpocząć formalną procedurę. Wierzymy, że rząd ma solidne argumenty prawne, które w końcu przekonają sędziów. Czekamy na wynik apelacji, a tymczasem nadal pracujemy nad strategią – mówi Theresa May w rozmowie z BBC.
Tymczasem w poniedziałek do wyroku Wysokiego Trybunału odniósł się minister ds. Brexitu David Davis. Jego zdaniem wynik czerwcowego referendum musi być szanowany, a wola narodu wypełniona. – Nie ma tu miejsca na jakieś próby pozostania w UE metodą tylnych drzwi lub wywołania kolejnego referendum – mówi Davis.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.