Henin-Hardenne stoczyła prawdziwą batalię o awans do finału. Drobna Belgijka po raz kolejny wykazała wielki hart ducha. Walczyła nie tylko z Amerykanką i publicznością wspierającą swoją rodaczkę, ale także z własnym organizmem – w trzecim secie "dopadł" ją skurcz mięśni uda. W efekcie w decydującym secie przegrywała już 5-2. Mimo to, zdołała wyrównać i ostatecznie po ponad 3-godzinnym pojedynku pokonała Jennifer Capriati 4-6, 7-5, 7-6 (7/4).
Dużo krótszą łatwiejszą drogę do finału miała Kim Clijsters, która nadspodziewanie łatwo pokonała Lindsay Davenport 6-2, 6-3. Belgijka, rozstawiona z nr 1, nie ma jeszcze na swoim koncie tytułu wielkoszlemowego. W 2001 roku przegrała w finale French Open z Jennifer Capriati, a w tym roku na kortach Rolanda Garossa pokonała ją właśnie Henin-Hardenne. Niedzielny belgijski finał będzie więc okazją do rewanżu.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.