Tzw. hard Brexit w ostatnim czasie coraz częściej pojawia się w mediach. To skrócona nazwa dla jednej z opcji, kiedy to Wielka Brytania po wyjściu z UE nie uzyskałaby dostępu do jednolitego rynku unijnego. W ostatnim czasie premier Theresa May kilka razy dała do zrozumienia, że tzw. twardy Brexit jest możliwy.
Tymczasem z dokumentów rządowych, które wyciekły do mediów wynika, że hard Brexit to dość kosztowne rozwiązanie. W takim przypadku Wielka Brytania musi się liczyć z poważnym spadkiem PKB, szacowanym obecnie przez ekspertów od 5,4 do 9,5 proc. Rocznie oznacza to stratę rzędy 66 miliardów funtów.
Opuszczenie jednolitego rynku
Wielka Brytania poza UE i jej rynkiem, która powróciłaby do Światowej Organizacji Handlu, miałaby przed sobą ciężkie czasy pod względem gospodarczym. Eksperci z ministerstwa skarbu szacują PKB może spać do najniższego poziomu od 15 lat. Wygląda więc na to, że Wielka Brytania będzie musiała złagodzić swoje stanowisko i podczas negocjacji z UE starać się o pozostawienia dostępu do unijnego rynku.
Aczkolwiek zwolennicy Brexitu, którzy widzieli wspomniane dokumenty przekonują, że prognozy te są nierealne i stworzone po to, aby wykazać straszną szkodę z opuszczenia jednolitego rynku.
Inni nie mają jednak wątpliwości - Szkody wynikające z twardego Brexitu są oczywiste. Mniejsze wpływy z podatków to mniej pieniędzy na inwestycje w szkolnictwo, służbę zdrowia. To również spadek inwestycji ze strony przedsiębiorców i handlowców. Rząd powinien jasno określić, że opcja powrotu do Światowej Organizacji Handlu nie wchodzi w grę – mówi posłanka i była minister Anna Soubry.
Oficjalnie rzecznik rządu mówi to, co do tej pory. – Chcemy jak najlepszego efektu rozmów dla Wielkiej Brytanii. To oznacza, że dążymy do układu dającego brytyjskim firmom jak największą swobodę działania i handlowania w ramach jednolitego rynku. Drugim ważnym elementem jest możliwości kontrolowania imigracji.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.