Eksperci z BRC wystosowali oficjalny list do ministerstwa skarbu, w którym ostrzegają, że jeśli Wielka Brytania po Brexicie powróci do Światowej Organizacji Handlu, będzie to skutkować dość poważnymi wzrostami cen. Głównie dlatego, że na przykład wzrosną stawki za import odzieży z Bangladeszu (o 12%) czy mięsa (o 27%).
Lista sprowadzanych do UK produktów, których sprowadzanie może skutkować wzrostem cen jest dość długa. Jak wiadomo gospodarka wyspiarska słynie z dość dużego wskaźnika importu. Dlatego też wyższe cła spowodują to, że handlowcy będą musieli to uwzględnić w cenach.
Czeka nas podwyżka
Kolejnym czynnikiem napędzającym wzrost cen w UK jest kurs funta, którego wartość od czerwcowego referendum znacznie spadła. W ubiegłym tygodniu rozeszła się wiadomość, że funt jest najtańszy wobec dolara od 31 lat. Wszystko to oznacza, że produkty sprowadzane będą w na brytyjskich półkach sklepowych sporo droższe.
Handlowcy już teraz ograniczają marżę do minimum, nic więc dziwnego, że prognozy związane z Brexitem są dla nich poważnym problemem.
– Handel detaliczny w Wielkiej Brytanii jest w ogromnym stopniu oparty na imporcie. Jesteśmy wręcz specjalistami w sprowadzaniu najróżniejszych produktów z każdego zakątka świata. Dlatego chcemy rozpocząć twórczy dialog z ministerstwem po to, aby nasze doświadczenia przeniosły się do rozmów negocjacyjnych związanych z Brexitem – mówi Richard Baker z BRC.
Eksperci z British Retail Consortium zaangażowali się również w kampanię, której celem jest unormowanie statusu imigrantów z UE już osiedlonych na Wyspach. Nic dziwnego, bowiem w handlu na Wyspach pracuje od 100 tys. do 200 tys. imigrantów z UE. – To osoby, które wnoszą duży wkład do rozwoju tego sektora, dlatego też zasługują na to, aby państwo zagwarantowało im niezmienność praw – mówi Baker.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk