Tymczasem brytyjscy urzędnicy robią co mogą, aby powstrzymać bezkompromisowy model postaw, który zaczyna dominować w krajach unijnych. Nieoficjalne źródła w Brukseli coraz częściej mówią o tym, że unijni liderzy chcą zafundować Wielkiej Brytanii naprawdę ciężki proces negocjacyjny. Po cichu liczą na to, że zmęczeni Brytyjczycy w końcu wycofają się rakiem z Brexitu.
Pewnym sygnałem potwierdzającym może być fakt, że w ostatnich tygodniach Londyn otrzymał dość nieugięte sygnały w sprawie zasady swobodnego przemieszczania się i to z głównych stolic europejskich, czyli z Berlina, Paryża i Brukseli.
Dziennikarze „The Telegraph” rozmawiali w tym tygodniu z pięcioma znaczącymi politykami z UE i wszyscy zgodnie twierdzili, że Wielką Brytanię czeka „biurokratyczny koszmar”, a Brexit będzie oznaczał „szalony akt gospodarczego samoookaleczenia”.
Brytyjscy negocjatorzy powoli zaczynają sobie zdawać sprawę, o co chodzi w tej grze. – Unijna elita daje nam do zrozumienia, że czekają nas niezwykle trudne negocjacje i lepiej będzie jeśli zastanowimy się nad zmianą zdania co do Brexitu – mówi jeden z brytyjskich urzędników.
Obie strony szykują się do unijnego szczytu, który dziś rozpoczyna się w Bratysławie. Liderzy 27 krajów zamierzają wyjątkowo mocno podkreślać jedność i współpracę, z pewnością po to, aby pokazać Wielkiej Brytanii, jaki błąd popełnia decydując się na Brexit.
Nawet Donald Tusk w liście do unijnych liderów wezwał do wzmocnienia słabnącej wiary w Unię Europejską. Tusk równie mocno broni zasady swobodnego przemieszczania się i apeluje do 27 liderów o trzymanie się zapisów traktatu.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk