Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu (ang. EFTA) to organizacja zrzeszająca zaledwie cztery kraje – Norwegię, Islandię, Liechtenstein i Szwajcarię. Wielka Brytania należała kiedyś do EFTA, ale z czasem – jak większość zachodnich krajów – w 1973 roku przeniosła się do EWG.
Teraz Brytyjczycy przypomnieli sobie, że członkowstwo w EFTA będzie świetnym wyjściem dla Wielkiej Brytanii w dobie Brexitu. Wielu zwolenników Brexitu uważa wręcz, że to jedyna prosta droga do tego, aby Wielka Brytania uzyskała dostęp do unijnego rynku. To dlatego obecnie czynione są starania, aby Wyspy ponownie zostały członkiem EFTA.
To może jednak nie być takie proste. Pomysł nie podoba się Norwegom. Norwegia, która nie jest członkiem UE, dzięki członkostwu w Europejskim Obszarze Gospodarczym ma dostęp do unijnego rynku. W skład EOG wchodzą bowiem wszystkie państwa należące do Unii Europejskiej oraz do EFTA, z wyjątkiem Szwajcarii. Obowiązuje zasada swobodnego przepływu ludzi, kapitału, towarów i usług.
Nic więc dziwnego, że Brytyjczykom podoba się pomysł przytępianie do EFTA. Po Brexicie nie byliby już w UE, za to członkowstw w EFTA dawałoby im wszystkie korzyści gospodarcze płynące z dostępu do unijnego rynku.
Norwegia ostrzegała
Najpierw jednak będą musieli się zmierzyć z norweską minister ds. europejskich.
– Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, aby wpuszczać do tej organizacji tak duży kraj jak Wielka Brytania. Mogłoby to w dużym stopniu zakłócić równowagę panującą w EFTA, a to nie jest w naszym interesie – mówi Elisabeth Vik Aspaker zaznaczając, że zgoda na przyjecie nowego kraju do EFTA musi być jednomyślna wśród wszystkich członków.
Sprawę komplikuje też fakt, że Norwegia podpisała poprzez EFTA umowy handlowe z 38 krajami, w tym z Meksykiem, Kanadą, Kolumbią, Kuwejtem czy Katarem. Gdyby Wielka Brytania ponownie znalazła się w EFTA, wszystkie te umowy musiałyby być renegocjowane.
Podczas czerwcowej kampanii referendalnej w UK, norwescy politycy, w tym premier, przestrzegali Brytyjczyków przed Brexitem. – Nie idźcie w nasze ślady, nie wychodźcie z UE, będziecie tego żałować – mówili. Wielu Norwegom nie podoba się zbyt duża cena, jaką płacą za dostęp do unijnego rynku – chodzi o utratę suwerenności. Kraj musi wykonywać polecenia płynące z Brukseli, bez prawa głosu.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk