Klasa zawieszona, prokuratura powiadomiona

Doniesienie do prokuratury na polecenie wojewody złożył kujawsko-pomorski kurator oświaty. Prokuratura zleciała policji przeprowadzenie śledztwa. Przesłuchiwani mają być uczniowie, nauczyciele i rodzicie nastolatków podejrzanych o maltretowanie pedagoga.

Dochodzenie ma m.in. potwierdzić bądź wykluczyć podejrzenia, że grono pedagogiczne wiedziało o fakcie dręczenia ich kolegi przez uczniów.

Nagrana taśma, którą ujawniła telewizja TVN i "Gazeta Wyborcza", ukazuje sceny szarpania i znieważania nauczyciela, próby wiązania mu rąk i nakładanie mu kosza na śmieci na głowę. Nagarnia dokonano przed wakacjami.

Zgodnie z decyzją kuratorium, równolegle z dochodzeniem w szkole rozpoczęła się kompleksowa kontrola.

Komentarze
Nie wszyscy pochwalają ujawnienie sprawy przez media. Zdaniem niektórych pedagogów – jej nagłośnienie może przyczynić się do nasilenia podobnych zjawisk. Według doktor Joanny Kossewskiej z krakowskiej Akademii Pedagogicznej, znaczną część winy za wzrost agresji - nie tylko w szkole - ponoszą właśnie media, które przemoc ukazują w atrakcyjnej formie: "Dobrze byłoby mówić o przemocy, ale tak żeby tej przemocy unikać. Nie tylko mówić, ale pokazywać, co później z tym zrobić. Samo nagłaśnianie sprawy (...) prowadzi do tego, że osoby we własnym mniemaniu staną się bezkarne i atrakcyjne". Zdaniem Kossewskiej - przyczyną agresji u młodych ludzi jest często potrzeba podniesienia własnej wartości oraz brak innych wzorców postępowania.

Z kolei była wiceminister edukacji Irena Dzierzgowska uważa, iż przytoczone zdarzenie nie jest odosobnione, choć jest wyjątkowo drastyczne. Jej zdaniem, ten przypadek jest ewidentnym niepowodzeniem pedagogów: "To są uczniowie, którzy są w tzw. obróbce szkolnej jedenasty rok. Czyli – jedenaście lat doświadczeń edukacyjnych nie doprowadziła do żadnych pozytywnych efektów. Tak naprawdę jest to klęska systemu edukacji".

Z taką tezą nie zgadza się dyrektor departamentu w ministerstwie edukacji Anna Zawisza. "Przede wszystkim to jest problem rodziny. To rodzice odpowiadają w pierwszej kolejności za podstawowe wychowanie własnych dzieci. W związku z tym mówmy o kryzysie autorytetów, i to nie tylko nauczyciela".